piątek, 7 września 2012

Powinieneś walczyć. [7]


Witamy po przerwie ^ ^

Tam-da-daaaaam!~ Oto i kolejna część Shizayi! Po niejakich opóźnieniach związanych z napadem lenistwa: oto i ona! 


-----------------------------

Powoli otworzył oczy, a badawczy szkarłat, przywitały natarczywe promienie słońca. Nie śpiesząc się, przetarł oczy, po czym wzrok zawiesił na postaci pod nim.

- Ile można spać? - prychnął cicho, wpatrując się w oblicze Shizuo.
Nie był pewien kiedy i czy chcący, czy nie, ale ich pozycja lekko się zmieniła. Blondyn spał teraz na ziemi, a brunet na jego klatce piersiowej, okrywając oba ciała ametystową kołdrą.
Leniwie podciągnął się do góry, tak, że teraz bez problemu mógł oglądać śpiącą twarz brązowookiego. Zgarnął parę niesfornych kosmyków z jego czoła, po czym uśmiechnął się z satysfakcją.
- Śpisz? - mruknął ponownie, dotykając palcem jego policzka.
Westchnął ze zrezygnowaniem, nie słysząc żadnej odpowiedzi. To zaczynało robić się już irytujące.
Delikatnie oblizał rozchylone usta Shizuo, po czym musnął je swoimi. Zszedł trochę niżej, całując jego szyję, nieświadomie ocierając o niego swoim ciałem.
Z lekkim przestrachem poczuł, że w sypialni robi się coraz goręcej. Odsunął się niechętnie od blondyna, próbując wstać.

-Dzień dobry – mruknął Shizuo, otwierając oczy.

- Niezły... - poprawił, lustrując blondyna wzrokiem. - Wstaję - dodał po dłuższej chwili.

Blondyn przyglądał się, jak chłopak niezdarnie wstaje i lekko utykając znika za drzwiami. Uśmiechnął sie do siebie na wspomnienie minionego wieczora.

~

Izaya powoli i beznamiętnie wyciągnął z półki parę bułek.
Myślami ciągle wracał do dzisiejszego ranka. Zastanawiał się czy Shizuo to widział... Nie, w sumie to był pewien, że jeśli nie widział to przynajmniej czuł. Tylko dlaczego obyło się bez żadnego komentarza czy jakiejś reakcji?
Brunet aż do tej pory był pobudzony. Chyba nigdy by nie pomyślał, że to wszystko tak się potoczy.
- Co tak w ogóle chcesz na śniadanie? - zapytał nagle, przerywając dość niezręczną ciszę, panującą w pomieszczeniu.

-Zrób cokolwiek. – Shizuo machnął lekceważąco dłonią. Zazwyczaj śniadanie sobie odpuszczał i dopiero koło południa jadł coś na mieście. No ale cóż poradzić na kuchenne zapały Izayi?
Chwilę ciszy przerwał dźwięk telefonu blondyna, informujący o nowej wiadomości. Wyłowił komórkę z kieszeni i sprawdził SMSa.
-Shinra chce się z tobą spotkać po południu - oświadczył. - Tylko ciekawe, czemu napisał o tym do mnie.

- Mhm. W takim razie niech przyjdzie, a ty podaj ser, szynkę i ogórka. Chyba, że cię najdzie ochota na coś innego.
Brunet uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie twarz niby-lekarza, kiedy dowiedział się o jego małej przychodzie z Shizuo. Coś pomiędzy "Nie możliwe", a "chyba zwariowali" albo coś w tym stylu.

Shizuo niechętnie podniósł się z krzesła i otworzył lodówkę. Chwilę później położył na blacie kuchennym wymienione przez Oriharę składniki, po czym podszedł do niego od tyłu i objął ramionami. Oparł głowę na ramieniu bruneta i zamruczał.
-Nadal mi mało nawet po wczorajszym - wyznał, całując go w policzek.

- Smutne - skwitował szybko, kończąc przygotowywać bułki.
Bez zastanowienia nałożył na nie po plasterku sera i szynki.

Wzrok zawiesił na ogórku, podniósł go, by po chwili, wychodząc z objęcia Shizuo przemyć go w zimnej wodzie.
- Napisałeś Shinrze żeby przyszedł? Skąd w ogóle wie, że tu jesteś? Zgadywał?

Blondyn odwrócił się plecami do blatu i oparł się o niego. Przyglądał się Izayi, w zamyśleniu przesuwającemu dłonią po całej długości warzywa
-Nie mam pojęcia. Zapytasz go o to - wzruszył ramionami. Teraz już nie był w stanie odwrócić wzroku. Późneij jeszcze tylko jedna chora fantazja i wszytko zdarzyło się jakby samo.
Na oślep zakręcił wodę, przyciskając bruneta do blatu, zaczął go całować. Nie bardzo rozumiał, czemu aż tak sie podjarał. Okej, może faktycznie nadal chciał więcej?

- Przy tobie nie da się zrobić nawet głupiego śniadania, Shizu-chan - mruknął, w tym samym czasie puszczając warzywo i oplatając szyję blondyna ramionami.
Czuł, jak fala gorąca ponownie obejmuje całe jego ciało.
Chciał ponownie zobaczyć nagi tors Shizuo, jego oczy, przepełnione podnieceniem, jego rozchylone usta, zapraszające go w lekkim uśmiechu, poczuć go w sobie.

-To twoja wina - oświadczył.
Niecierpliwie ściągnął z bruneta bluzkę i odrzucił ją gdzieś w bok. Bez zastanowienia zaczął całować jego nagi tors, co jakiś czas zostawiając na skórze mokre ślady. Zsuwał się coraz niżej, aż dalszą drogę zasłoniły mu spodnie chłopaka. Chwilę trwało, zanim wreszcie chyba cudem udało mu się je rozpiąć. Wtedy z jego pomocą opadły do kolan informatora.
Przesunął językiem po całej długości jego przyrodzenia, po czym wziął je do ust i zassał, w efekcie czego oddech Izayi przyspieszył, a palce wsunęły się między blond włosy odruchowo zaciskając. Z jego ust wydarło się kilka urywanych westchnień.

- Nie baw... się - mruknął odchylając głowę do tyłu. - Zrób to... już - zażądał między jednym, a drugim westchnieniem.
Czasami zastanawiał się, jak to możliwe, że włosy Shizuo, chociaż farbowane i twarde są miłe w dotyku, ale teraz nie był pewien czy to najlepszy moment na rozmyślenia.

-Aleś ty niecierpliwy - zaśmiał się nerwowo, odwracając chłopaka tyłem do siebie.
Izaya wypiął się, opierając rękami o blat.
Już miał zsunąć spodnie, kiedy nagle jego wzrok padł na leżący na ziemi ogórek. Uśmiechnął się lekko.

Brunet z satysfakcją poczuł w sobie blondyna, jednak coś był nie tak.
- S-Shizu-chan? - Przez ciało przeszedł nagły dreszcz, trochę uniemożliwiający myślenie, ale nadal był pewien, że coś było nie tak.
To, co miał teraz w sobie było zimne, zimne i mokre, a ciecz, która po nim spływała również była zimna, wywołująca gęsią skórkę u bruneta. Ruchy były w sumie prawie takie same, ostre i bezwzględne, ale to wydawało mu się mniejsze, choć dłuższe.
- Shizu-chan?! - krzyknął, zirytowany zignorowaniem.
Mimo wszystko jego oddech z chwili, na chwilę coraz to bardziej przyśpieszał, tak samo jak praca serca. Oczy już od dłuższego czasu były jakby nieobecnie. Usta miał lekko rozchylone, przez co po brodzie spływała mu strużka śliny.

Shizuo zaśmiał się i przyspieszył jeszcze pchnięcia.
-Podoba ci się? -zapytał, wpychając ogórka najgłębiej jak się dało.
Z zadowoleniem słuchał jęków Izayi, przemieszanych z gorączkowo łapanym oddechem.
W końcu poczuł, że sam już dłużej nie wytrzyma. W kuchni zrobiło się już naprawdę gorąco, a gromadzące się w blondynie podniecenie już mocno dawało o sobie znać. W dodatku kolejne odgłosy jakie wydawał informator tylko go nakręcały.
Szybkim ruchem wyjął z niego warzywo, co spotkało sie z niezadowoleniem chłopaka. Odwrócił go przodem do siebie i wręczył ogórka.
-Coś mi sie wydaje, że nic ci nie będzie, jeśli trochę sobie poćwiczysz - zaśmiał się. - No, już. Pokaż jak robisz loda.

- S-Shizu-chan... przez ciebie to warzywo już nigdy nie będzie dla mnie tym samym... - mruknął z przymrużonymi oczami. - P-Perwers...
Nie za bardzo zdając sobie sprawę z tego co robi, oblizał ogórka, po czym włożył go między rozgrzane usta. Błąd, ponieważ to skutecznie utrudniało mu oddychanie

Obserwując, jak brunet wykonuje jego polecenie, nie wytrzymał i bez żadnego uprzedzenia w niego wszedł. Wcześniejsza penetracja zdecydowanie go przygotowała, a mimo to w chwili, kiedy wykonał pierwsze pchnięcie, Izaya wstrzymał oddech i odłożył ogórka.
Heiwajima zacisnął zęby i praktycznie nie dając mu czasu na przyzwyczajenie się, zaczął sie poruszać. Mocno, szybko i głęboko.
Izaya krzyknął, w chwili, gdy Shizuo musnął jego prostatę. Blondyn uśmiechnął sie z zadowoleniem i powtórzył ruch. Co chwile ciszę w pomieszczeniu przerywały krzyki informatora.

- S-Shizu-chan... ja... zaraz...
Dwa zdecydowane pchnięcia blondyna, przerwały wypowiedz Izayi, który w między czasie doszedł, spuszczając się na jego brzuch. Oplótł szyję brązowookiego ramionami, zanim kompletnie stracił równowagę. Był to jeden z najmocniejszych orgazmów, jakie kiedykolwiek przeżył.

-No i patrz... - westchnął Shizuo, przytulając Izayę. - Oboje jesteśmy cholernie brudni. To co? Idziemy się umyć? - zapytał z prowokacyjnym uśmieszkiem na ustach.

~

-Wczoraj wieczorem ją potrącili, rozumiesz to? - zawołał od progu. - Moja biedna Celty! Nie zdołała zahamować przed samochodem i... - W jego oczach zaszkliły się łzy. - Całe szczęście, że jestem świetnym lekarzem - dodał szybko ocierając oczy rękawem. - Gdyby było inaczej... ona... ona...

- Ciało Celty regeneruje się i tak dalej, jak ciało normalnego człowieka? - Zamknął drzwi od mieszkania i ruszył za Shinrą, który zmierzał już w stronę salonu.
Gdy tak teraz myślał, to zastanawiał się, jak oni wczoraj tutaj weszli...?

-Na takiej samej zasadzie - wyznał niby-lekarz. - Izaya, to sie robi coraz poważniejsze. Znalazłeś ich? kim są? Wiesz, czego chcą od Celty? Błagam, powiedz, że wszystko już wiesz!

- Na takiej samej zasadzie? - zastanowił się przez chwilę. - To znaczy, że można ją zranić?

Shinra przekrzywił głowę i poprawił okulary.
-Celty jest... wyjątkową kobietą - powiedział tylko.

- Tak, tak - Podniósł ręce do góry w geście poddania się, po czym westchnął przeciągle. - Brakuje mi tylko ich zasiedlenia. Nigdzie nie mogę ich zlokalizować, a inni, że to drogówka nie zwracają na nich szczególnej uwagi. Domyślam się, że nie mieszkają na obrzeżach miast. Gdyby tak było ktoś mógłby się nimi zainteresować, to znaczy to byłoby podejrzane gdyby nagle w jakiejś obskurnej dzielnicy pojawiło się czternastu policjantów, prawda? Poza tym Celty miała się przecież nigdzie nie ruszać. Coś się stało? Wiesz, że jeśli to coś ważnego, a mi tego nie powiesz to nie dość, że i tak się tego dowiem, możesz utrudnić nam całą pracę?

Shinra milczał przez chwilę.
-Tajność tych informacji jest konieczna dla życia Celty - powiedział w końcu. - Muszę mieć pewność, że nikomu ich nie sprzedasz.

- Shinra, jeśli nie chcesz pomóc nie musisz nic mówić. Ja po prostu stawiam sprawę jasno. - uśmiechnął się, siadając na kanapie.

-Celty... nie jest... - zawahał się. - Nie jest człowiekiem. Jej ciało regeneruje się na takiej samej zasadzie, ale zdecydowanie szybciej. Wystarczająco szybko, żeby ani kropla krwi nie zdążyła opuścić jej organizmu. Ona... Celty jest...

-Siostrą Shizu-chana? Ach, wybacz. Nie mogłem się powstrzymać. Wracając do rzeczy. Pytałem dlaczego wyszła z domu, a raczej wyjechała. Mogła się jakoś ze mną skontaktować, mam informacje gdzie i kiedy powinni się znajdować. Gdybym wiedział, że ma gdzieś jechać to bym jej powiedział. W ten sposób uniknęła by całej tej sprawy. Jeśli nie będziecie mi ufać cała ta sprawa może się skończyć tu i teraz.

-No właśnie to gdzie wyszła raczej wiąże sie z tym, kim jest - westchnął ze zrezygnowaniem Shinra. - Celty jest... dullhanem. I wczoraj wieczorem wyszła z domu, gdyż miała nadzieję na własną rękę odnaleźć tą drogówkę... bo chciała dowiedzieć sie, czy mają jej głowę.

- Jesteś idiotą, Shinra. Jak już mówiłem, jeśli mi nie ufacie możemy zakończyć te sprawę. Nie mam zamiaru marnować czasu jeśli wy i tak działacie na własną rękę. Rany, rany. Jeśli chodzi o kasę, zatrzymuje to co mam, ponieważ wykonałem swoją robotę. Resztę możecie zachować.

-Nie! Izaya, proszę! To, co się stało... to był z jej strony... impuls... Wygląda na to, że to, czego szuka od bardzo, bardzo dawna jest gdzieś w mieście i ona... - zaczął mówić szybko. - Dlatego... My... Wybacz, Izaya-kun! Nie chciałem,... znaczy...

- Świetnie - skwitował, uśmiechając się promiennie. - Ale teraz musimy mieć na uwadze to, że już najwyraźniej wiedzą, że coś podejrzewamy. Cholera... teraz będą jeszcze ostrożniejsi - mruknął, przeczesując włosy. - No cóż, całą akcję zaczniemy za kilka dni. Jak ją nazwiemy? "Pogoń za drogówką"? Może "Na ratunek Celty"? Albo coś bardziej tajemniczego? Uch, jakieś pomysły?

-Znajdź ich do jutra. Nie wiem, czy jeśli potrwa to dłużej, Celty znów nie zrobi czegoś głupiego. Znajdź ich do jutra, proszę.

- Tak, tak. Myślisz, że "M dwanaście" nie brzmi głupio?

-Dasz radę? - zignorował jego słowa. - To ważne.

- Mówisz to jakbyś we mnie nie wierzył. To smutne.

Shinra uśmiechnął się z zakłopotaniem.
-Wybacz, ale ważą sie tu losy mojej przyszłej żony.

- A czy przyszła żona zna już swój los?

-Tak jakby.

- Zabawne. Daj znać, jak się zgodzi.

Shinra już otworzył usta, żeby coś odpowiedzieć, ale w tym momencie do salonu wszedł nie kto inny jak Shizuo. Miał na sobie tylko czarne spodnie, przez ramię przewiesił ręcznik. Blondyn zmierzył niby-lekarza zdezorientowanym spojrzeniem, które natychmiast przeniósł na Izayę.
-Co on tu robi? Miał być po południu - zauważył niechętnie, ignorując powitanie Shinry.

Brunet jedynie wzruszył ramionami.
- A co, kochanie? Już skończyłeś? - wyszczerzył zęby w jego stronę. - Wiesz, że Shinra żeni się z Celty? Ja też chce ślub!

-Rozumiem, że spodobało ci się noszenie sukienek, co? - zakpił, po czym zwrócił się do Shinry. - Kiedy?
Chłopak spłonął rumieńcem i wymamrotał coś niewyraźnie.

- Taak, specjalnie dla ciebie ubrałbym miniówkę. - mruknął z rozbawieniem Izaya.
Naprawę nie udało mu się zdenerwować Shizuo?

Zabawne, ciekawe czy kiedykolwiek w to uwierzy.

-To ja już będę... się zbierał - przerwał im Shnra. - Izaya-kun, naprawdę w ciebie wierzę! - oświadczył jeszcze, zanim zamknął za oba drzwi, opuszczając mieszkanie.
Shizuo podszedł do Orihary, siedzącego na biurku i przytulił go, równocześnie lekko całując w usta.
-Błagam powiedz, że żartowałeś z tym ślubem - poprosił, uśmiechając się z zakłopotaniem. - Przynajmniej na razie, co?

- Nagle zrobiłeś się miły? - prychnął z politowaniem. - Dzisiaj cały czas spędzę przez laptopem, więc jeśli na coś liczyłeś, lepiej wróć do domu.

-Zawsze jestem miły - obruszył się blondyn. - Pracoholik - prychnął. - Ja mam się dzisiaj zobaczyć z bratem.

- Och, czyżby? Więc te pościgi z zapewne niezbyt kolorowymi końcami to jakiś wasz rodzinny zwyczaj? - zachichotał pod nosem, wyobrażając sobie ojca Shizuo biegającego tak za jego matką. - Ja przynajmniej pracuje. - zauważył. - Uch, Kasuka jest teraz w Ikebukuro?

-Z tego co mi wiadomo - wzruszył ramionami. - Czas na pracę masz do dwudziestej, dobra?
Ponownie go pocałował, tym razem długo i namiętnie, odrywając sie dopiero wtedy, kiedy poczuł, że musi odetchnąć.
-I przy okazji. Widziałeś gdzieś może moją koszulę?

- Spaliła się na stosie, miałem nadzieję, że ten zapach odstraszy złe duchy, no ale niestety nadal jesteś. - mruknął, wziąwszy głębszy oddech.

~

Shizuo powoli otworzył oczy. W pokoju panował półmrok, spowodowany zasłonami zaciągniętymi na ogromne okno.
Chwilę trwało, zanim w sennym otępieniu uświadomił sobie, gdzie sie znajduje.
Spojrzał na uśpioną warz bruneta, opierającego głowę na jego ramieniu i myślami wrócił do poprzedniego wieczora.
Nie spodziewał się, że Izaya jest w stanie prosić o taką rzecz jak proste "zostań u mnie na noc". Uśmiechnął sie lekko i zerknął na zegarek stojący na nocnej szafce obok łóżka.
-Izaya? - pocałował go w czoło, budząc. - Kazałeś się obudzić koło ósmej. Jest dwadzieścia po - powiedział.

- Mhm... - mruknął, nadal nie otwierając oczu.
Pewniej wtulił się w tors blondyna, po czym jęknął z niezadowoleniem.
- Cholera, już po?

Shizuo kiwnął głową.
-A tak nawiasem, dokąd się wybierasz?

- Shinra... - rzucił, wstając powoli i przecierając oczy.

-Tak wcześnie?

- Jego zdaniem to normalna pora.

Blondyn prychnął.
-Nie idź - zasugerował. - Powiesz, że zaspałeś, a w tym czasie możemy zrobić coś... przyjemniejszego. Tak na dobry początek dnia.

- Nie mam najmniejszego zamiaru mu się tłumaczyć, Shizu-chan. Poza tym, mamy jeszcze cały dzionek. - uśmiechnął się, wychodząc powoli z pomieszczenia.

-Uznam to za obietnicę - uśmiechnął się lekko i odwrócił plecami do drzwi. Nie miał najmniejszego zamiaru jeszcze wstawać.

~

Nie śpiesząc się, przemierzał dzielnice Tokio.
Nie martwił się spóźnieniem. Z Shinrą miał spotkać się dopiero o dwunastej, więc miał dużo czasu. Jak na razie chciał się po prostu po przechadzać. Już prawie od tygodnia w ogóle nie wychodził z domu, nie licząc jednego wyjścia do szkoły.
Zaklną siarczyście pod nosem, omijając grupę oczojebnych przechodniów.
Szkoła! Drogówka może mieć jego namiary. Co prawa i tak uważał i starał się omijać wszelkie zaułki, ale jeśli naprawdę go śledzili czy Shizuo i Shinra nie stali się podejrzanymi? Co prawda nie mogli narzucić mu znania Celty, to znaczy raczej.
Nauczyciele mogliby podać im jego namiary? W końcu to policja, a on wagaruje, więc czemu nie? Ale czy chcieliby narazić studia na złą reputacje? Hm, mogli ich przecież przekupić lub zaszantażować... ale wtedy drogówka byłaby podejrzana. Chociaż gdyby ich zaszantażowali, robiąc to ostrożnie? Wysłaliby jakiegoś mniej znaczącego członka organizacji... W sumie i tak znalazłoby się wiele osób, które wiedzą gdzie mieszka Izaya.
~
Przeliczając wszystkie "za" i "przeciw" zmienił kierunek na dom Shinry.
Po drodze wpadł jeszcze w parę miejsc, tak na wszelki wypadek, by jego wizyta nie stała się podejrzana.
Mimo tego, jak próbował je omijać, w końcu stanął w wejściu do zaułka, prowadzącego prosto do domu Shinry. Co prawda niby-lekarz już dawno zamontował tu kamery, ale to wcale nie sprawiało, że lubił to miejsce.
Zaciskając mocniej siatkę z jedzeniem od Simona, przygotowując mięśnie na nagłą ucieczkę, bądź walkę, ruszył przed siebie.

~

-To on, nie?
Czekali już od kilku godzin, w bynajmniej niezbyt wygodnej pozycji, cały czas w gotowości do wykonania polecenia.
-Wszystko na to wskazuje - przytaknął wyższy. - To co? Bierzemy go.
Jego towarzysz w milczeniu kiwnął głową i już chwilę później niemalże znikąd pojawili sie za ciemnowłosym chłopakiem, przytrzymując go i zasłaniając usta i nos ściereczką nasączoną środkiem odurzającym.
Nie spodziewali się jakiegokolwiek oporu z jego strony, więc przez niedopatrzenie jeden z nich został dość poważnie raniony nożem w brzuch, zanim informator stracił świadomość.
-Pierdzielony sukinsyn - wycedził przez zaciśnięte zęby ranny. - Skąd on wytrzasnął ten jebany nóż?
-Zatamuj jakoś krew, musimy dostarczyć go na miejsce.
-Jasne, zajebiście po prostu. Mam cichą nadzieję, że jak szef skończy go przesłuchiwać, pozwoli mi się odegrać. ..
Chwilę później bezceremonialnie wrzucili bezwładne ciało chłopaka na tylne siedzenie samochodu i jak gdyby nigdy nic zniknęli za jednym z licznych zakrętów.



-------------------------------------

Uhh, też czujecie ten niedosyt? ^ ^
Huhuhu ależ my jesteśmy podłe xD Na kolejną (i prawdopodobnie ostatnią) notkę musicie sobie jeszcze poczekać ;> 

4 komentarze:

Raven pisze...

>.< No... ale! Ale ma być więcej xD I jak wy chcecie w jednym rozdziale rozwiązać całą tą sprawę? Czekam na dalszeee!

Anonimowy pisze...

Heh. W niektórych momentach myślałam, że wybuchnę śmiechem :D
Atmosfera w tym rozdziale lekko mnie rozbawiała, bo przyzwyczaiłam, się do poprzednich, ale ta zmiana dobrze wam wyszła. Było ciekawie :)
No, ja i tak będę czekać. Szkoda, że jeszcze tylko jedna :( . Ale mam nadzieję, że nie porzucicie mi tego bloga i jeszcze kiedyś napiszecie o Shizu i Izayi ;*
Kiedy będzie następna część ''Białego snu'' ? Wstawicie go w przyszłym tygodniu czy ... Jeszcze nie wiecie?
No, to byłoby tyle. Weny . Yuu

TK pisze...

Przez was to warzywo juz nie będzie dla mnie tym samym xD
Dobra notka, jedna z najlepszych Shizayi, jakie czytałem ^^

Marumi pisze...

Więcej, więcej ! ~ *^*