niedziela, 2 września 2012

Kulis! Z początkiem roku szkolnego! [1]

Tak z okazji rozpoczęcia roku szkolnego razem z Lacie postanowiłyśmy na szybko zrobić kulisy... naszych rozmów.  
Taa, strach się bać.
Opowiadanie i kulisy w jednym, do tego mała zmiana ról, to znaczy "dzisiaj" ja robiłam za seme, a Lacie uke, a co z tego wyszło? No cóż... Kwestia sporna. x D


Fragment, który zdążyłyśmy napisać już wcześniej:


Shizuo z niecodziennym uśmiechem na twarzy wsłuchiwał się w słowa wychowawcy.
O tak, zostanie sam na sam z tą pchłom. Co prawda w kozie i to po lekcjach, ale znając tutejszych nauczycieli wymkną się po niecałych dwudziestu minutach z marną wymówką skoczenia do toalety.
Tym razem nie uda mu się zwiać, za nic.
Blondyn znał już chyba wszystkie możliwe sposoby wyjścia z pomieszczenia, więc Izaya nie mógł go zaskoczyć, a nawet jeśli - samo wybiegnięcie z budynku wymagałoby dużego wysiłku. Dzisiaj go zabije, był tego pewien.
Kiedy tylko wychowawca opuści klasę...
Nie ważne jak i kto go przy tym zobaczy.
Jego frustracja na widok tego parszywego informatora z dnia na dzień rosła, nie mogąc znaleźć ujścia. Każdy jego gest, słowo, ruch, nawet sposób w jakim przełykał ślinę, to wszystko go irytowało.
Do tego wszystkiego nie mógł przestać o nim myśleć, obraz bruneta chyba na stałe zamieszkał w jego głowie, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak to go wykańcza. Ta natrętna pchła musiała uczepić się akurat jego?
- Tak, proszę pana - zasalutował niemrawo, kiedy profesor zakończył swój wykład.
Nie racząc obdarzyć go chociażby spojrzeniem powoli zajął miejsce. Wizja torturowanego Izayi nie mogła opuścić jego umysłu, ale on wcale nie nalegał. Jemu się podobała, nawet bardzo.
Izaya znowuż z trudem przełknął słowa sprzeciwu.
Wcale nie uśmiechało mu się siedzieć w szkole dłużej, niż to było konieczne, zwłaszcza w towarzystwie Shizuo.
Zaczął poważnie zastanawiać się, czy nie wkopać w kozę jeszcze kogoś, tak dla pewności, że blondyn nie zrobi czegoś głupiego. Z drugiej jednak strony mogła to być idealna sposobność, żeby sprawdzić, czy jego podejrzenia co do chłopaka są słuszne.
Uśmiechnął się lekko. Zawsze przecież będzie mógł po prostu zwiać, a drugi raz taka sposobność może się nie przydarzyć sama z siebie. Może los nakazuje mu podjąć odpowiednie kroki właśnie teraz nie bez powodu?
Zorientował się nagle, że nauczyciel skończył wywód i patrzy na niego wyczekująco. Izaya kiwnął głową, na znak, że zrozumiał, po czym wrócił do ławki.
Oczami wyobraźni widział już dwa scenariusze. Wcale nie podobał mu się fakt, że w jednym kończy pozbawiony noża i drogi ucieczki, przyszpilony do ściany, z trudem łapiąc oddech z powodu dłoni w morderczym chwycie zaciskającej się na jego krtani. Za nic nie może do tego dopuścić. Ale w sumie... Shizuo był jedynym człowiekiem, który nigdy nie trzymał się jego planów. Więc chyba tym razem go nie zawiedzie?
Uśmiechnął się do siebie, wpatrując się w złocistą czuprynę kilka ławek dalej. O tak, szykuje się świetna zabawa. Może i trochę niebezpieczna, ale czy właśnie takie nie są najlepsze?
- Tak więc skoro już tu jesteście - zaczął niepewnie wychowawca, czując na sobie morderczy wzrok blondyna - t-to może zajmiecie się swoją pracą domową? I nawet nie próbujcie mi wmówić, że jej nie macie - wyprzedził przewidywalny monolog.
Blondyn przewrócił teatralnie oczami, ale dla świętego spokoju wyciągną ćwiczenia z fizyki i modląc się w duchy ażeby nauczyciel w końcu opuścił pomieszczenie, zaczął rozwiązywać zadania.
Co prawda znał lepsze zajęcia, a zgłasza teraz, kiedy myślami właśnie kończył zakopywać zwłok swojej ofiary, jednak miał już po prostu dość tego dźwięcznego głosu nad sobą.
Wychowawca za to odetchnął w duchu z jawną ulgą.
Pierwszy raz i w sumie jako pierwszemu udało mu się złapać chłopaków na gorącym uczynku, ale trzymanie ich tutaj sam na sam w pustej szkole wcale mu się nie podobało. Jednak mimo wszystko, jako wzór dla uczniów nie mógł pozwolić sobie na niesprawiedliwość i był zmuszony ukarać podopiecznych.
Czekał tylko na odpowiedni moment żeby stąd uciec, prawdą było, że i tak zawsze wypuszczał dzieciaki wcześniej, więc nie musiał czuć się niczemu winien. Więc na Boga, dlaczego tak było?
Aura, która wydobywała się z uczniów naprzeciw przerażała jego samego.
Izaya zaczął bazgrać coś po marginesach książki, sprawiając wrażenie, jakby odrabiał zadanie.
Niechże on już wyjdzie. Doskonale wiedział, że nauczyciela niewiele dzieli od popuszczenia w gacie. Uniósł wzrok znad kartki.
Może powinien mu trochę pomóc?
Wbił w mężczyznę spojrzenie szkarłatnych tęczówek, lekko mrużąc powieki. Przez chwilę wychowawca nic nie zauważył, w końcu jednak podjął walkę spojrzeń. Patrzyli na siebie: Izaya z chłodną pogardą, nauczyciel z cieniem strachu, a zarazem zbyt głębokim poczuciem obowiązku. W końcu nie wytrzymał napięcia i wstał.
Odchrząknął znacząco, co Izaya skwitował uśmiechem.
-Wychodzę - burknął nauczyciel. - Muszę... przygotować ksera testów na jutro. Lepiej nic nie kombinujcie - zagrzmiał jeszcze. - Zaraz wracam. - Te słowa zabrzmiały, jakby miał szczerą ochotę się rozpłakać.
Wreszcie zamknął za sobą drzwi, obrzuciwszy uprzednio skazańców niby-pewnym-i-złowróżbnym spojrzeniem w stylu "obserwuję was".
 -Ne, Shizu-chan~ - Brunet bez zastanowienia wstał z miejsca i usiadł na ławce przed blondynem, machając w powietrzu nogami. - Co będziemy robić przez ten cały czas...?
Shizuo podniósł wzrok, a słysząc te irytujące zdrobnienie własnego imienia, nie mógł już dłużej powstrzymać nerwów, miażdżąc przy tym długopis, trzymany wcześniej w ręce.
- Nazywam się Heiwajima - ryknął. - Shizuo Heiwajima, więc tak masz się do mnie zwracać - dodał jeszcze, niszcząc dzielącą ich odległość.
Brunet odruchowo zacisnął dłoń na nożu sprężynowym spoczywającym w kieszeni i wymknął się zwinnie spod zbliżającego się uścisku.
 -Shizu-chan, ja wiem, że cię to denerwuje, ale chcesz, czy nie, dla mnie zawsze będziesz Shizu-chanem~ - zaśmiał się.
Oczami wyobraźni błądził między nauczycielem, najpewniej starającym sie ignorować hałasy dobiegające z klasy, a blondynem, który - o dziwo! - miał najwyraźniej zamiar tym jednym razem podążyć za jego planem.
- Irytujesz mnie, cholernie mnie irytujesz, pchło - skwitował rzecz co najmniej oczywistą.
Nie kłopocząc się skierował wzrok w bok, niedaleko drzwi, gdzie stał teraz Izaya, uśmiechający się tym swoim sadystycznym uśmiechem, który miał ochotę własnoręcznie zedrzeć mu z twarzy.
Wściekłość gotująca się w nim coraz bardziej dawała o sobie znać, niemal drżał z energii, którą go obdarowywała. Nie czekając dłużej rzucił w stronę bruneta najbliższą rzecz, jaką miał pod ręką, która później okazała się nieszczęsnym krzesłem.
Śmiejąc się donośnie, jak dziecko, uskoczył zgrabnie przed nadlatującym przedmiotem, który zakończył swój żywot na ścianie.
Usiadł na biurku nauczyciela i uśmiechnął się z politowaniem.
-Shizu-chaan~ jesteś tak nudny - westchnął, w duchu wręcz umierając ze śmiechu. - Jak chcesz mnie zabić, powinieneś w końcu zabrać sie za to na poważnie - poradził lojalnie. Ciekawość i podekscytowanie wręcz rozsadzały go od wewnątrz.
Co teraz zrobi blondyn? Zaatakuje? Wycofa się? Odpowie coś, czy może będzie milczał? Naprawdę, wszystko było tak samo prawdopodobne. Uwielbiał to, a zarazem nienawidził. Za nic, po prostu za nic nie był w stanie go zrozumieć. Nie wiedział, co zrobi. Dlatego było to tak interesujące. Ale każde bliższe spotkanie z Bestią z Ikebukuro kończyła się denerwującym przeczuciem, gdzieś w głębi umysłu. Czymś, co uświadamiało go, że wcale nie jest wszechmocny. Czymś, co miało miejsce tylko z winy blondyna. I za to go nie znosił.
Nie zastanawiając się dłużej ponownie pokonał dzielącą ich przestrzeń, tym razem udało mu się przewidzieć ruch Izayi, który odskoczył w stronę okna, więc bez większego problemu złapał go za nadgarstek i przyciągnąć lekko do siebie.
- Zamknij się - warknął, próbując chwycić drugą dłoń, co okazało się już większym wyzwaniem.
Chciał czy nie jak na razie nie mógł cieszyć się zwycięstwem. Już nie raz znajdywali się w podobnej sytuacji, a tej pchle i tak udawało się uciec, ale tym razem był pewien, że mu się uda. Znał każdy zakamarek tej szkoły na pamięć, wiedział też, że za szybą znajdywał się niewielki parapet, z którego bez problemu można było zeskoczyć na balkon, do sali plastycznej.
-Puszczaj! - Naprawdę nie spodziewał sie, że Shizuo go złapie.
Nie miał najmniejszych szans na wyrwanie się z żelaznego uścisku, ale poddać się tak łatwo też nie zamierzał. Wolną ręką wydobył scyzoryk i już miał się zamachnąć, żeby ciąć chłopaka, kiedy i druga ręka znalazła siew  potrzasku, a ostrze upadło na podłogę kilka metrów dalej.
To nie może być koniec.
Mimo zwyczajowej pewności siebie i wyniosłości, którą utrzymał na twarzy, zadrżał ze strachu i nie mógł nic poradzić na to, że chłopak z pewnością to zauważył.. Zaklął pod nosem, po czym zacisnął zęby i odwrócił wzrok od uśmiechu blondyna, przesyconego chorą radością i chęci mordu, malującej się w jego złotych oczach.
Czyżby pierwszy raz, kiedy Shizuo podąży z jego grą miał być dla niego ostatnim?
W normalnej sytuacji najzwyczajniej w świecie posłałby go na podłogę kopnięciem w krocze, ale teraz uniemożliwiała mu to jego własna pozycja.
Świetnie.
Zaczął żałować, że tak po prostu odprawił nauczyciela.
- Myślisz, że ot tak cię puszcze? Też coś - prychnął, czując jak frustracja opuszcza jego umysł.
Dziwne, naprawdę dziwne.
Teraz, kiedy w końcu udało mu się go złapać, nie wiedział co powinien zrobić. Omiótł wzrokiem całe pomieszczenie, ale to i tak nic nie dało. Nie widział niczego, co mógłby użyć.
Jedno było pewne, nie może mu nic tutaj zrobić.
Przysunął do siebie dłonie bruneta i chwycił je do jednej ręki, nieznacznie nachylając się po sztylet, który wcześniej dźwięcznie opadł na ziemie. Powoli i na wszelki wypadek zabezpieczył go, by zaraz włożył do kieszeni, po czym przesunął się lekko do tyłu, a natrafiając na biurko, uśmiechnął się pod nosem. Po omacku odszukał półkę, w której bez problemu odnalazł niewielki klucz.
-C-co ty... - Z wahaniem obserwował poczynania blondyna.
Kiedy drzwi do klasy zostały zamknięte ogarnęła go czysta panika. Zginie tutaj. Zginie, naprawdę.
-Shi-Shizu-chan! - zaśmiał sie nerwowo. - Ty chyba nie zamierzasz na serio mnie... zabić, prawda?
Przełknął ślinę, napotkawszy złośliwy uśmiech chłopaka. A więc jednak zginie.
Starał się nie myśleć o tym, jakie męki czekają go przed śmiercią.
To po prostu niemożliwe. Niemożliwe. Przecież Shizuo tego nie zrobi. Tak, na pewno nie będzie w stanie. Zawsze mówił, że go zabije. Zawsze to powtarzał, ale przecież tego nie zrobi. Na pewno nie zrobi. Na pewno.
Jak w ogóle mogło dojść do tej sytuacji?!
Zbeształ sie w myślach. Przecież właśnie tego oczekiwał. Oczekiwał, że Shizuo go zaskoczy. I zrobił to. Zaskoczył go, przyjmując jego grę.
- A dlaczego miałbym pozwolić ci żyć, co? - zapytał sarkastycznie. - Hej, Izaya-kun, powiedź mi, szczerze, zastanawiałeś się kiedykolwiek co czują osoby, którymi manipulowałeś? Czy próbowałeś chociaż wyobrazić sobie ich ból, kiedy jedyna osoba, której ufali, okazała się oszustem? - Ze stoickim spokojem ciągnął swój monolog. - Czy próbowałeś sobie wyobrazić tę nienawiść, którą cię obdarzyli?
Nie odpowiedział, zamiast tego na nowo podjął próby wyrwania się z uścisku blondyna. Jeszcze czego. Co on, jego matka? Mógłby odpuścić sobie kazania.
-Ale… przecież jeśli mnie zabijesz, nie staniesz się lepszy, prawda? - zapytał.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, pchło - warknął. - Lepiej nie próbuj mnie zdenerwować, chociaż moment - zastanowił się przez chwilę, uciskając mocniej jego nadgarstki - już za późno.
Brunet zaskamlał z bólu, znów usiłując się wyrwać.
Do oczu napłynęły mu łzy. Nie, nie płakał. Dobre! On i płacz? Nie uronił łzy od podstawówki. To, co działo się teraz, było bezwarunkowym odruchem na przeszywający ból.
Nie patrzył na Shizuo, utkwił spojrzenie w tablicy za jego plecami i modlił sie cały czas w duchu o łut szczęścia. O cokolwiek, co pomogłoby u uciec spod władzy Sadysty o Blond Kłakach.
- Mam dylemat - mruknął brązowooki. - Zabicie cie to taka kusząca oferta...
Uśmiechnął się drapieżnie, odwracając Izayę tyłem do siebie i powalając go na ziemię. Sam usiadł na jego plecach, uniemożliwiając mu ucieczkę.
Był tak blisko... w końcu mógł go dotknąć, oglądnąć z bliska, gdyby chciał - nawet przytulić. W sumie to dziwne, że pomyślał o tym dopiero teraz.
Jeśli go zabije to czy będzie miał jeszcze sens życia? Przecież do tej pory było nim właśnie zamordowanie Izayi, ale...
Był za słaby, naprawdę nie mógł tego zrobić, chociaż tak bardzo chciał… ale przecież nie mógł go też zostawić.
Czując, jak osobnik pod nim z trudem łapie oddech, uśmiechnął się jeszcze szerzej, odpychając od siebie wszelkie myśli.
- Hej, Izaya-kun... na pewno nie chcesz porozmawiać? - zapytał, niby to przypadkiem muskając ustami jego ucho.
Nie dość że z trudem przychodziło mu oddychanie, to teraz jeszcze to.
Nie miał pojęcia, dlaczego tak zareagował. Nienawidzi go. Przecież go nienawidzi. Więc z jakiego powodu jego ciało... okazywało to zupełnie inaczej.
Kiedy gorący oddech podrażnił jego profil, a do ucha wdarł się mrukliwy szept, oblała go fala gorąca i zadrżał. Czuł, że na twarz wypełzł rumieniec i przeklinał sie za te odruchy.
-O czym.. na przykład? - wydukał tylko.
- Hm, zostawiłeś moje wcześniejsze pytania bez odpowiedzi, więc może do nich wróćmy, dobrze?
Z przyjemnością przyjął dreszcz, który przeszedł przez całe ciało bruneta.
Tak, to będzie najlepsze rozwiązanie, przeszło mu jeszcze przez myśl, wsłuchując się w słowa Izayi.
W tej chwili raczej trudno było mu się skupić. Mając pod sobą twardą, zimną posadzkę, na sobie natomiast ciepłe i zdecydowanie za ciężkie ciało blondyna, w głowie mętlik, a w oczach panikę, naprawdę trudno było pozbierać myśli.
On, Izaya Orihara, w sytuacji bez wyjścia. Brzmi nieprawdopodobnie. Jak jakiś żart.
Tak, to żart. Albo sen. Koszmar. Chociaż nie, to nie może być sen, przecież czuje ból w żebrach i powoli zaczyna się dusić.
 -Może lepiej powiedz... jaką odpowiedź... chcesz... uzyskać... Ne, Shizu-chan? - usłyszał swój własny, nieco drżący i stłumiony głos.
- Rozumiem, że nie chcesz rozmawiać - westchnął cicho, podnosząc się lekko, dokładnie na tyle, by pozwolić swojej ręce wejść pod koszulę bruneta. - Więc zrobimy coś innego, dobrze?
-Co ty robisz? Shi-Shizu-chan...! - Tak, kompletnie spanikował. Kiedy poczuł na swojej skórze jego dotyk, po prostu spanikował. - Jeśli masz mnie zabić to po prostu to zrób, a nie... nie baw się mną... !
Dłoń blondyna wywołała u niego kolejny przypływ gorąca i gwałtowny rumieniec.
-Prz-przestań... Przestań! - krzyknął, ponownie podejmując próbę wyrwania się, choć dobrze wiedział, że nic to nie da.
Świetnie. Nie dość, że planuje morderstwo, to jeszcze gwałt. Po prostu za-je-bi-ście.
Nie mając pod ręką żadnej konkretnej rzeczy włożył mu dwa palce między usta.
- Huh? Chcesz mi może wytłumaczyć co jest złego w bawieniu się ludźmi? - zapytał z rozbawieniem, delikatnie podnosząc się z jego ciała.
Nie był pewien dlaczego, ale spodobało mu się to. Może to po prostu satysfakcja z wywołania strachu u tej mendy? Z jednej strony go to podnieciło, ale z drugiej, uznał za obrzydliwe, że chłopak ma jeszcze czelność pokazywać ludzkie odruchy.
Jednak nie wiedział i nie zastanawiał się nad tym, nawet wtedy, kiedy językiem przejechał po szyi bruneta, a dłonią natrafił na jego prawego sutka.
Niekontrolowany jęk uwiązł w gardle.
Nie, nie da się tak łatwo.
Bez zastanowienia ugryzł palce Shizuo, dopiero po chwili przypominając sobie, że przecież blondyn praktycznie nie odczuwa bólu.
Nie chciał tu być. Nie teraz, nie z nim. Nie chciał tego, co teraz sie stanie. I głęboko gardził sobą. Dlaczego to okazuje? Powinien z podniesionym czołem wybrnąć z tego, jak zawsze.
Ale w sumie... Czy na pewno tego chciał?
- Nie gryź, lepiej je obliż, dokładnie... Dobrze ci radzę - uśmiechnął się z wyższością.
Może nie był to najlepszy pomysł, zważywszy na wcześniejsze krzyki czy chociażby samo sumienie blondyna, jednak mimo wszystko nie najgorszy.
Czuł coraz to większe podniecenie, które zastąpiło niemal całą wściekłość jego umysłu, ale mimo wszystko nadal pamiętał. To Izaya. Nie musi się powstrzymywać. Nie powinien być delikatny.
Wykonał polecenie, trochę bojąc się, co może się stać, jeśli tego nie zrobi.
W jego oczach nadal szkliły się łzy.
Jeśli chodzi o Shizuo, nie ma nawet co liczyć choćby na cień delikatności. Zwłaszcza, że blondyn zapewne potraktuje to jako karę.
W każdym razie lepsze to niż śmierć, przemknęło mu przez myśl.
Ale mimo wszystko bał się chyba bardziej, niż gdyby szedł na stryczek. Gdyby miał zginąć - chwila bólu i ulga. Na zawsze. A kto wie, może później inne wcielenie? A tak...
Ściągnął z niego koszulę, po czym bezceremonialnie zajął się ściąganiem jego spodni i bokserek. Nie trwało to długo, ponieważ już po niespełna chwili, bez większego problemu przejechał językiem, po całej długości pleców.
- Hej, Izaya-kun – mruknął nagle, poruszywszy palcami, znajdującymi się w jego ustach. – To będzie twój pierwszy raz? – zapytał, rozpinając własną, dolną odzież, uwalniając w ten sposób stojącą już męskość.
-Z-zamknij się - warknął tylko, ale stłumione słowa nie zabrzmiały tak, jak sobie tego życzył.  Czuł, że jego twarz po prostu płonie ze wstydu.
Nie chciał, tak bardzo tego nie chciał. Jego ciałem targały dreszcze strachu i podniecenia na przemian.
Nie tak, na pewno nie tak to sobie wyobrażał. Ale z drugiej strony... Shizuo był prawdopodobnie jedyną osobą, której mógłby na to pozwolić... Odepchnął od siebie tę myśl.
Usłyszy to nauczyciel. Usłyszy i... I co? Drzwi są zamknięte.
To koniec.
- Nie pomagasz sobie, Izaya-kun - mruknął, wyjmując palce, które następnie skierował na odbyt bruneta.
Za nim jednak zdążył cokolwiek zrobić, wolną ręką zaczął pieścić męskość chłopaka z zadowoleniem stwierdzając, że już od dłuższej chwili jest całkiem twarda.
- Podoba ci się, co? - zapytał, w tej samej chwili, w której włożył w niego pierwszego palca, zastanawiając się przy tym, po co tak w ogóle go przygotowuje. Powinno go boleć, boleć tak jak to, co robi innym. Dlaczego do cholery nie umiał być na tyle bezwzględny?!
-Nhh... - tylko tyle był w stanie z siebie wydusić.
To było... dziwne. Ale nie mógł powiedzieć, że nieprzyjemne.
Po chwili do pierwszego dołączył też drugi palec, potęgując jeszcze nieznane mu dotąd uczucie...
Nie! Nie powinno mu sie podobać! Nie powinien tak reagować na dotyk blondyna. Nie powinien...
Z trudem uniósł rękę i nie namyślając się wiele, przygryzł dłoń, żeby choć trochę stłumić swój głos. Gdyby ktoś cokolwiek usłyszał... Skoro na pomoc i tak nie miał co liczyć, to chyba lepiej, żeby jak najmniej osób o czymkolwiek się dowiedziało. A już najlepiej nikt.
- Wybacz, ale nie do końca zrozumiałem – mruknął, przenosząc rękę z jego przyrodzenia na dłoń, którą brunet próbował się zakneblować – powtórz – zażądał twardo, odsunąwszy ją od jego ust i włożywszy w niego następnego palca.
To mogło zabrzmieć jakby naprawdę był chory, ale chciał wiedzieć czy jest pierwszą osobą, z którą Izaya to robił. Co prawda niezbyt chętnie, ale mimo wszystko.
Zastanawiał się czy ta informacja mógłby go… zadowolić.
To znaczy samo to, że robi to z brunetem, że sam to zaczął. Dopiero w tym momencie zauważył jaka ta sytuacja jest dziwna.
Spojrzał na Izayę i przeklął cicho fakt, że chłopak jest odwrócony do niego tyłem.
-Nahh,.. P-podo-ba - wykrztusił wbrew sobie.
W tej sytuacji chyba faktycznie lepiej będzie nie drażnić blondyna.
Jęknął przeciągle, czując w sobie trzeci palec.
-Shi...Shizu-cha... chan...? - zapytał po chwili. - Dla... czego... to robisz...?
Blondyn jedynie uśmiechnął się pod nosem.
-  Nie, nie. To ja tu jestem od zadawania pytań, w końcu to ty jesteś informatorem, Izaya-kun - przypomniał mu w odpowiedzi.
Nie mogąc się już dłużej powstrzymać, gwałtownym ruchem wyciągnął z niego wszystkie palce, tylko po to żeby zaraz po chwili otrzeć się o jego wejście swoją nabrzmiałą męskością.
Kolejny moment zawahania.
To głupie, przecież nie powinien tego robić. Jego sumienie zabije go pewnie wcześniej od Izayi, ale jaki sens ma przerwanie zabiegu w takim momencie?
- Chcesz tego, Izaya? - wszeptał mu do ucha, oblizując je lubieżnie. Zdawał sobie sprawę, że odpowiedź będzie najprawdopodobniej kłamstwem, wypowiedzianym w geście samoobrony, ale i tak chciał usłyszeć zgodę.
Odruchowo odchylił głowę w taki sposób, żeby blondyn nie mógł ponowić czynności.
Przyspieszony oddech, zdwojone tempo uderzeń serca, podniecenie, pulsujące w całym ciele, a szczególnie w tym jednym miejscu... ale mimo to...
-Nie - szepnął, tylko na wpół zgodnie z prawdą.
Umysł sprzeciwiał się, owszem. Ale ciało wręcz przeciwnie, błagało o więcej rozkoszy, której nigdy wcześniej nie zaznało od drugiej osoby. I znów alarmował rozum. Nie otrzyma jej od Shizuo. Nie w takich... okolicznościach.
- Naprawdę sobie nie pomagasz, pchło - mruknął, wchodząc w niego jednym, zdecydowanym pchnięciem.
Frustracja wywołana szczerą odmową wypełniła jego ciało. Brunet po prostu wiedział co zrobić czy powiedzieć żeby wyprowadzić go z równowagi i to w każdej możliwej sytuacji.
Nie czekał aż chłopak się przyzwyczai, robił swoje. W końcu tego nie chciał, więc postanowił zrobić to jak najszybciej, ponieważ przerwać nie może.
Przeklinał w duchu swoją dziecinną postawę, jednak emocje wzięły górę. Ta parszywa menda, po prostu tak na niego działała.
W sumie to Izaya nie musiał robić kompletnie nic żeby go zdenerwować, bo nawet to wyprowadziłoby go z równowagi. Śmieszne co z nim robił.
- Idiota - skwitował cicho, nie za bardzo wiedząc czy mówi o sobie, czy o brunecie.
Mimo, że starał się powstrzymać, wrzasnął.
Łzy do tej pory jedynie wypełniające oczy, spłynęły obficie po policzkach, znacząc je mokrymi strużkami. Ból był wręcz nieludzki. Izaya miał wrażenie, jakby rozrywano go na pół, powoli, ze zwierzęcym okrucieństwem... Bezbronne ciało przeszywały kolejne spazmy bólu, nie mógł powstrzymać drżenia, nawet nie próbował.
Liczył się tylko ten obezwładniający ból, jeszcze potęgowany kolejnymi pchnięciami, choć wydawało się to już niemożliwe.
Czuł gorące stróżki, spływające po jego udach ale nie chciał wiedzieć, czy to krew.
-Shi...zu...chan... - wykrztusił, dławiąc sie łzami. - Boli... bardzo... pro-szę... prze...przestań... daj mi... chwi...lę...!
Blondyn zwolnił znacząco, jednak się nie zatrzymał.
Chciał to skończyć, wrócić do domu i zapomnieć. Zapomnieć o istnieniu bruneta, jedynej istoty na świecie, sprawiającej, że sam stawał się równie potwornym stworzeniem, co on. Obrzydliwe. Po prostu odrażające i odpychające, tak samo jak czerwona substancja, spływająca po nogach Izayi.
Z ulgą stwierdził, że jest już u kresu i w sumie z lekkim zdziwieniem, ponieważ szczerze do tej pory nawet nie spodziewał się, że można dojść w takiej sytuacji.
Czując niekontrolowane dreszcze drugiego ciała i szloch, w sumie to nawet płacz, już zaczął mieć wyrzuty i nie pomagało tłumaczenie, że to przecież nie kto inny jak Orihara, Izaya Orihara.
Nie pomagało nic.
-Shi..zu-cha...an... Pro...szę... ja... już...
Płakał. Naprawdę płakał. Z bólu, złości, pogardy dla siebie samego i nienawiści do osobnika za nim.
Mimo, że blondyn zwolnił, niewiele to pomogło.
Wiedząc, że nikt nie może usłyszeć jego krzyków, za wszelką cenę starał sie je jakoś stłumić. W pewnym momencie także z kącika ust spłynęła krew ze zbyt mocno przygryzionej dłoni.
Nie, zdecydowanie nie tak wyobrażał sobie swój pierwszy raz.
Jedyną pocieszającą myślą było, że za kilka godzin będzie albo w swoim domu, albo hospitalizowany. Nie ważne, gdzie, byleby jak najdalej od blondyna.
Dlaczego nauczyciel nie reaguje? Musiał usłyszeć jego krzyki. Może stchórzył? Nie wie, co tak naprawdę się utaj dzieje... Osobiście Izaya wolałby być pobity do nieprzytomności, niż... niż znaleźć się w takiej sytuacji.
Każda kolejna sekunda utwierdzała go w jednym przekonaniu: Shizuo nie może być człowiekiem. Nie może i już. Przecież on kocha wszystkich ludzi.


~






Meards.
08:45:26
Chciał już z niego wyjść, ale chłopak był taki ciasny... i podniecający, i po prostu nie dał rady.
Doszedł, doszedł w im, doszedł w Izayi.
Możliwe, że gdyby nie rozrywające go od środka sumienie, skakałby teraz z radości, krzycząc i śmiejąc się entuzjastycznie.
Dlaczego mimo wszystko nadal było mu żal tej pieprzonej mendy?! To nienormalne! On sam się prosił! Mógł uciec, na pewno, zawsze mu się udawało, więc... Czemu? Czemu teraz?
Rozszerzył oczy w geście niedowierzania, to na pewno nie dla tego, przecież to głupie.
Rzucił niepewne spojrzenie na drżące ciało bruneta, gdyby wtedy przestał nie musiałby tego oglądać. Odrażające. On był odrażający, jak w ogóle mógł zrobić coś takiego?
Nie, koniec. Nie da nic po sobie poznać.
Odetchnął powoli, próbując w ten sposób przywrócić trzeźwość umysłu. Mimo wszystko musiał coś z nim zrobić, ale jeśli teraz go dotknie... Izaya może nie być skory do współpracy. Chociaż w sumie, jak zawsze.
- Pomóż ci czy sam sobie poradzisz? - zapytał nagle, kończąc zapinać spodnie. Powoli, bardzo powoli, ukrywając drżenie głosu.
Jedną osobą, która powinna mieć żal i czuć się winna nie mógł być blondyn, to byłoby śmieszne, poza tym gdyby pokazał któreś z tych uczuć nie tylko sumienie, ale sam Izaya nie dałby mu żyć.
Shizuo doskonale zdawał sobie z tego sprawę.




Lacie12
08:53:52
oooiii :D




Meards.
08:54:00
Hejka. :D




Lacie12
08:54:27
wyslij mi jeszcze raz
08:54:29
':D
08:55:05
dziwne to gg .__.




Meards.
08:55:09
Chciał już z niego wyjść, ale chłopak był taki ciasny... i podniecający, i po prostu nie dał rady.
Doszedł, doszedł w im, doszedł w Izayi.
Możliwe, że gdyby nie rozrywające go od środka sumienie, skakałby teraz z radości, krzycząc i śmiejąc się entuzjastycznie.
Dlaczego mimo wszystko nadal było mu żal tej pieprzonej mendy?! To nienormalne! On sam się prosił! Mógł uciec, na pewno, zawsze mu się udawało, więc... Czemu? Czemu teraz?
Rozszerzył oczy w geście niedowierzania, to na pewno nie dla tego, przecież to głupie.
Rzucił niepewne spojrzenie na drżące ciało bruneta, gdyby wtedy przestał nie musiałby tego oglądać. Odrażające. On był odrażający, jak w ogóle mógł zrobić coś takiego?
Nie, koniec. Nie da nic po sobie poznać.
Odetchnął powoli, próbując w ten sposób przywrócić trzeźwość umysłu. Mimo wszystko musiał coś z nim zrobić, ale jeśli teraz go dotknie... Izaya może nie być skory do współpracy. Chociaż w sumie, jak zawsze.
- Pomóż ci czy sam sobie poradzisz? - zapytał nagle, kończąc zapinać spodnie. Powoli, bardzo powoli, ukrywając drżenie głosu.
Jedną osobą, która powinna mieć żal i czuć się winna nie mógł być blondyn, to byłoby śmieszne, poza tym gdyby pokazał któreś z tych uczuć nie tylko sumienie, ale sam Izaya nie dałby mu żyć.
Shizuo doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
08:55:10
:D
08:55:12
Spoko. :D




Lacie12
08:56:31
cala msze ot ym myslalam xD
08:56:38
nie komentuj
08:56:38
xD




Meards.
08:56:44
x DD"




Lacie12
08:56:46
ale ksiadz sie dziwnie na mnie patrzyl
08:56:46
xD




Meards.
08:57:00
Czyta w myślach! x D




Lacie.
08:57:06
.___.
08:57:08
nie strasz
08:57:10
D:
08:57:11
xD




Meards.
08:57:11
x D
09:02:46
Ile cm ma twój kciuk? x DDD




Lacie12
09:08:06
Kiedy brunet poczul w sobie gorącą ciecz, zamarł.
Koniec. Już po wszystkim.
Jego ciało jednak miało chyba inne zdanie. Ból niemal nie ustąpił, powracał przy każdym, najmniejszym ruchu, narastające mdłości utrudniały logiczne myślenie. Po policzkach nadal płynęły łzy.
Ale nawet w takiej chwili postanowił coś zrobić. Jego natura manipulatora była silniejsza niż nawet instynkt samozachowawczy.
Powoli odwrócil się, żeby spojrzeć na swojego oprawcę, jak zbesztany pies.
Przełknął ślinę, słysząc jego pytanie. Doskonale wiedział, że samemu będzie ciężko się ubrać, ale sama wizja kolejnego dotyku blondyna wywołała u niego lodowaty dreszcz.
Pociągnął nosem i otarł łzy, po czym za wszelką cenę starając się ignorować ból, zaczął się ubierać.
-Nienawidzę cię, Shizu-chan - wyszeptał w końcu. - Nie masz prawa... uważać się za lepszego niż ja. Nie bez powodu... jesteś Bestią z Ikebukuro.
Chciał zniknąć. Po prostu zapaść się pod ziemię, albo wyparować. Albo chociaż skulić się i tak zasnąć. Zapomnieć, chociaż na moment, o tym, co się stało.
Ale w tym szaleństwie była i pocieszająca myśl. Blondyna jak nic zeżrą wyrzuty sumienia. A on będzie miał prędej czy później swoją zemstę. O, tak. Najsłodszą zemstę, jaką kiedykolwiek wymierzył.
09:08:11
masz powazne problemy z glowa
09:08:12
xD




Meards.
09:08:41
._.




Lacie12
09:09:32
ej to sie mierzy do tego łączenia z wskazującym?




Meards.
09:09:43
KCIUK.
09:09:44
><




Lacie12
09:09:46
no wiem
09:09:50
aledokąd sie mierzy xD




Meards.
09:10:06
Coo? Nieee x D>




Lacie12
09:10:21
uhh czekaj szukam liniki
09:10:24
xDDD




Meards.
09:10:24
x D
09:10:30
Dobra, cii x D




Lacie12
09:11:05
ej wyszli mi ze 5.83
09:11:07
xD
09:11:35
lul xD i pisaj fragment




Meards.
09:12:11
17,4 ><
09:12:16
Mam większego kciuka! :D
09:12:27
Lul... x D Nie mooogę x d>




Lacie12
09:12:42
xD
09:12:44
ciii




Meards.
09:12:45
D-Dobra... Cii xD.
09:12:49
No x D




Lacie12
09:12:51
oisz
xD
09:12:54
pisz*
09:12:56
seeemeeee
09:12:57
xD
09:13:43
ej brat mi zmierzyl swoja linika i mi wyszlo teraz 6.02 xD
chrzanic ide po metr kawiecki czekaj tu
09:13:44
xD




Meards.
09:14:09
x DDDDDDD




Lacie12
09:17:51
jj
09:17:53
xD
09:18:00
teraz wyszlo 5.99
09:18:01
xD
09:18:02
lul
09:18:05
to ja juz nwm
09:18:05
xD




Meards.
09:18:55
Ty, w sumie to ja mam 6,2 chyba...




Lacie12
09:18:58
xD
09:18:59
wow
09:19:00
xD
09:19:02
seemeee
09:19:02
:D
09:19:03
xD




Meards.
09:19:09
Cii, było 6,5 x D!
09:19:11
Nie fair ><




Lacie12
09:19:13
O.o
09:19:14
xD
09:19:16
ahahahah
09:19:16
xD
09:19:21
i tak wiecej
09:19:21
;
09:19:23
;P*




Meards.
09:19:27
Doobra, ci x D.




Lacie12
09:19:28
pisaj ja zw




Meards.
09:19:31
Ok x D
09:24:15
Shizuo prychnął, odwracając wzrok.
Niewzruszonym krokiem udał się w stronę drzwi.
- Twoje słowa są jak jad – skwitował, wyciągając klucze. - Ale skoro jesteś taki pewny siebie na pewno uda ci się ogarnąć ten bałagan, Izaya – warknął, wychodząc z pomieszczenia.
Nie uszedł jednak daleko, ponieważ już po chwili, zjechał na podłogę, mrużąc oczy.
Najlepiej będzie jeśli w ogóle nie będzie o tym myślał, brunet nie powinien do tego wracać, a tym bardziej komuś o tym powiedzieć. Co jeśli? Cóż, najwyżej pójdzie siedzieć, ale wtedy przynajmniej mu ulży. Poza tym co dzisiaj jest? Dzień użalania się nad robactwem? Też coś.
Szybkim tempem opuścił szkolne mury, oczywiście po dość długiej wizycie w łazience.




Lacie12
09:27:21
.______.
09:27:24
jj
09:27:29
_____..




Meards.
09:27:34
Co? x D




Lacie12
09:27:43
xD




Meards.
09:27:46
Oo wiem, moment x D




Lacie12
09:27:46
sprzataczkA OGARNIE
09:27:46
Xd
09:27:52
soru caps lock
09:27:53
xD




Meards.
09:27:55
x D




Lacie12
09:27:57
placa jej za ro
09:27:58
xD
09:28:01
to8*(
09:28:08
no bo ci? głównie krew xD czyli nico noweg
09:28:09
xD
09:28:11
co*



Meards.
09:28:49
Chciał go jeszcze pocałować, pogładzić po włosach, spojrzeć w te iście piekielne oczy, dziwne prawda? Nadal nie miał dość…  * x D
09:28:52
Jeszcze tox D
09:28:54
I ok, pisz x D.
09:29:00
Powodzenia i spx x D




Lacie12
09:32:04
Obserwował jak blondyn opuszcza pomiszczenie i dopiero, kiedy zniknął z pola widzenia, spróbował wstać. Z trudem utrzymał się na nogach, ale kiedy postawił pirwszy krok, natychmiast znów znalazł się na podłodze. I znów płakał. Zabawne, w ciągu kilkunastu minut wypłakać więcej niż przez minione lata.
Z niemałym zaskoczeniem stwierdził, że jedynym, czego teraz chciał, poza znalezieneim się już w mieszkaniu, było, żebby Shizuo wrócił. Wrócił i przytulił do siebie. Przeprosił. Powiedział, że będzie dobrze. Może nawet... pocałował?
Dość!
To chore. I nienormalne.
09:32:08
nie koniec
09:32:09
-.-
09:32:11
sly guzik
09:35:14
Z nową zawziętością podniósł się z klęczek i chwiejnie, przytrzymując się ławek, ruszy stronę drzwi. O, jak bardzo nie chciał teraz spotkać nikogo. Ani nauczyciela, ani żadnego ucznia, ani ttym bardziej Heiwajimy
Nadal niepochamowanie drżąc i tłumiąc szloch wyszedł na korytarz.
Zaraz będzie już w domu. Zmyje z siebie wszystkie dowody i zaśnie, zapomni.
Ale mimo tych myśli, droga wcale nie była łątwiejsza. Co chwila zatrzymywał się, bo palący ból uniemożliwiał dalszy marsz.
Miał smeiszne wrażenie, że przez kilka dni będzie poważnie neidysponowany.
09:35:16
xD
09:35:19
mas




Meards.
09:36:00
Ok i co teraz? :D
09:36:06
Shizuo nie wróci, co to, to nie x D.




Lacie12
09:37:18
nwm wymysl coś kootkuu :D xD hahaha teraz ja jestem mysza xD hahaha ale dziwnie xD




Meards.
09:37:31
Pff, też coś x D.




Lacie12
09:37:36
moze Shinra i Shizu?
09:37:37
;>




Meards.
09:37:41
Może już tydzień?x D
09:37:45
Uch, ale co? x D
09:37:49
Niby? xD




Lacie12
09:37:51
Shinra mu powie co sie stało z izaya. :D ze go zatrzymali w szpitalu xD




Meards.
09:37:53
Po co Shinra ?




Lacie12
09:37:59
:D
bo ma kontakty
09:37:59
:D
09:38:01
xD




Meards.
09:38:09
Ok, to zaczynaj, Shinro :D.




Lacie12
09:38:12
-.-
09:38:13
xD
09:38:22
to czekaj
09:38:25
~
09:38:26
xD
09:38:30
~
09:39:14
-Shizuo, ty mu to zrobiłaś? - zapytał powątpiewająco Shinra, kiedy tylko znalazł blondyna.
09:39:22
xD
nie koniec
xD
09:41:39

Kieyd dowiedział sie, w jakim stanie jest Izaya, mimo świadomości, że przecież zasłużył, ogarnęła go wściekłość. Jak można zrobić coś takiego drugiemu człowiekowi? Może i nawet nie do kjońca świadomemu swojego człowieczeństwa, ale jednak? godnia ma leżeć na obserwacji. A i potem pewnie nie będzie długo zdolny do normalnego funkcjonpowania. Proszę, powiedz, ż enie masz z tymnic wspólnego.
-Musieli mu założyć szwy, Shizuo. Do końca ty
09:41:48
uhh
09:41:49
-.-
09:41:53
glupia klawiatura
09:41:54
w8 poprawie




Meards.
09:41:55
x D
09:41:58
Ok, ok :D.




Lacie12
09:42:32

Kieyd dowiedział sie, w jakim stanie jest Izaya, mimo świadomości, że przecież zasłużył, ogarnęła go wściekłość. Jak można zrobić coś takiego drugiemu człowiekowi? Może i nawet nie do kjońca świadomemu swojego człowieczeństwa, ale jednak?
-Musieli mu założyć szwy, Shizuo. Do końca ty godnia ma leżeć na obserwacji. A i potem pewnie nie będzie długo  zdolny do normalnego funkcjonpowania. Proszę, powiedz, ż enie masz z  tymnic wspólnego.
09:42:43
zw




Meards.
09:48:58
- A skąd wniosek, że to od razu moja wina? – prychnął, nadal nie patrząc na lekarza, wpatrywał się w okno, naprzeciw siebie. – Co w sumie nie jest zbyt mylne z prawdą, bo ta szumowina i tak mnie w to wciągnie, ale żeby dał się wsadzić do szpitala? – Ponowił wcześniejszą przyszłość odsuwając się od szyby. – Mam go w dupie, może tam nawet zdechnąć – warknął po dłuższej chwili.
Nadal miał wyrzuty, jednak w tym momencie przysłonięte były wściekłością. Jak dziecko, jednak wciąż miał mu to za złe. Od zawsze go prowokował, poza tym mu odmówił… To normalne i nie myślał, że mogłoby być inaczej, a nawet jeśli to, że w jego głosie pojawiłaby się szczerość, jednak to nie dawało mu spokoju.
09:53:22
- A skąd wniosek, że to od razu moja wina? – prychnął, nadal nie patrząc na lekarza, wpatrywał się w okno, naprzeciw siebie. – Co w sumie nie jest zbyt mylne z prawdą, bo ta szumowina i tak mnie w to wciągnie, ale żeby dał się wsadzić do szpitala? – Ponowił wcześniejszą przyszłość odsuwając się od szyby. – Mam go w dupie, może tam nawet zdechnąć – warknął po dłuższej chwili.
Nadal miał wyrzuty, jednak w tym momencie przysłonięte były wściekłością. Jak dziecko, jednak wciąż miał mu to za złe. Od zawsze go prowokował, więc ma za swoje, poza tym mu odmówił… To normalne i nie myślał, że mogłoby być inaczej, a nawet jeśli to wątpił, żeby w jego głosie pojawiłaby się szczerość, ale to nie dawało mu spokoju.
Poza tym jego drżące ciało i o dziwo, zapłakane oczy.
Ten widok był niemal wstrząsający. Och, nawet nie „niemal”, on po prostu taki był. Izaya pokazujący swoje uczucia, chociaż w małej mierze, to jednak. Obrzydliwe! Obrzydliwe, że ma czelność i to dopiero teraz, kiedy blondyn zrobił coś takiego, pokazać mu, że on też i to naprawdę jest człowiekiem.
09:53:31
z/w




Lacie12
09:54:37
jj
09:57:31
-Chyba powinieneś tam pójść - mruknął Shinra, po czym dodał szybko, poprzedzając zapewne nadchodzące pytanie - Dużo majaczył przez sen. Stąd wiedziałem, że masz z tym coś wspólnego - wyjaśnił cicho. - Woła cię, Shuzo.
09:57:42
nie dam rady dalej xD




Meards.
10:04:48
To jaaak... przejdziemy do tego, że on tam idzie czy może dwa miesiące później, kiedy Izaya wraca do szkoły? :D




Lacie12
10:05:17
dwa tygodnie chcialas powiedziec xD to Izaya, kotku xD najwyżej na wfie nie bd cwiczyl :D Ale 2 miesiace to by sie zanudzil na smiec
10:05:18
xD




Meards.
10:05:21
I bd wyjaśnione w tekście, że Shizuo przyszedł i sidzział tam z nim x D.
10:05:31
Skąd wiedziałaś, że tak chciałam napisać? x DD




Lacie12
10:05:35
xD




Meards.
10:05:39
To jak? x D




Lacie12
10:05:41
myslimy tak samo, kochanie
10:05:42
xD




Meards.
10:05:46
:D




Lacie12
10:05:46
ok ale zaczynasz
10:05:47
:D
10:05:52
bo ja zw -.-




Meards.
10:06:21
x D
10:06:22
Ok x D.




Lacie12
10:09:26
jj
10:09:30
:D
10:09:46
ej fajne to gg :D
10:09:54
sciagne sb takie samo na kompa :D
10:10:01
i znow zw
10:10:03
.__.




Meards.
10:11:07
x D
10:11:10
I spx D




Lacie12
10:12:22
jj




Meards.
10:13:05
Ok :D.
10:14:53
Minęły dokładnie dwa tygodnie, a ta pijawka już zdążyła pojawić się w szkole, zachowywał się też prawie normalnie, ponieważ dokładnie przed chwilą blondyna ominęła biegnąca z płaczem brunetka.
Starał się omijać go szerokim łukiem, zważywszy na to, że mimo własnemu niedowierzeniu naprawdę wołał go przez sen, potęgując całą odrazę do siebie, którą z niechęcią nosił Shizuo, ale po prostu ciągle wpadał na ślady jego bytu. Czyżby nawet ci na górze nie byli po jego stronie? Z tego co słyszał Izaya był ateistą, więc skąd ta zła energia skierowana na blondyna?
Ignorując fakt, że zmierzał właśnie do klasy, w której odbywały się jego zajęcia, zmienił kierunek, ruszając w stronę stołówki. Najwyżej poczeka, jedząc jakąś zmutowaną kanapkę. Norma.
10:14:54
:D




Lacie12
10:16:50
xD
10:16:53
zmutowana
10:16:53
xD
10:16:54
hahhaa
10:17:05
padłam xD




Meards.
10:18:14
x D
10:18:44
Ok, go x D. Bo ja zaraz bd musiała iść... no a potem pewnie pojedziemy do Zdrojowej, no i bd tam siedzieć z godzinę albo dłużej. ;(
10:19:33
http://img4.glitery.pl/dev4/0/112/875/0112875604.jpg  Poleć znajomym  < 3 x D




Lacie12
10:23:46
Izaya jak zwykle siał spustoszenie w psyhice przypadkowo napotkanych osób, teraz jeszcze intensywniej, by po prostu nadrobić dwutygodniową bezczynność. Nie, na nudę nie narzekał, głównie z powodu niespodziewanych wizyt blondyna. Ten osobnik naprawdę go zaskakiwał. Najpierw bezdusznie zgwałcił, później jakby nigdy nic się nie stało, odwiedział w szpitalu.
Naprawdę, sama hospitalizacja nie była mu na rękę.Pozbawiony wszelkiej łączności ze swoimi ofiarami... nie mógł czuć się spełniony. Jak w ogóle do niej doszło? Pamiętał tylko tyle, że szedł do domu, a później... chyba stracił przytomność. No i obudził się już w białym pokoju, po jakimś cholernym zabiegu, podpięty siecią kabli do jakiejś aparatury. Nie znosił lekarzy. Zawsze wyszystko wyolbrzymiali. Nawetcos takiego ....
Nagle na końcu korytarza dstrzegł znajomą sylwetkę.
-Shiizuuu-chaaan!~ - zawołał na cały głos. O, tak, znów będzie po staremu. Jakby tego wydarzenia nie było. Tak po prostu.
Tylko dlaczeg, kiedy blondyn na niego spojrzał, jego serce na moment zamarło...?
10:23:48
xd
10:23:49
xD*
10:24:06
i słiit xD




Meards.
10:25:14
Ale wiesz, Shizuo nie wie, że Iza-chan wie, że on tam przychodził! x D




Lacie12
10:25:25
no to co? xD
10:25:28
a pfff
10:25:31
przypadek?
10:25:31
;>
10:25:32
xD
10:25:35
hahaha
10:25:37
:D
10:25:51

10:25:54
czekaj
10:26:03
co ty wlasciwie powiedzialas?
10:26:04
xD




Meards.
10:26:10
Nie bd chciał mówić i wykorzysta do dla sibeie? x D




Lacie12
10:26:15
shizu nie iwe ze iza wie...? wtf?
10:26:15
xD




Meards.
10:26:35
No, że Iza-chan, wie, że Shizuo przychodził do szpitala, ale Shizu-chan, nie wiem, że Iza-chan, wie :D.




Lacie12
10:26:43
a spk :D
10:26:54
ok
10:26:57
na razie pisz :D
10:27:14
;> wiesz, to izaya gdyby teraz unikal shizu albo cos to to by bylo samo w sobie podejrzane
10:27:14
xD




Meards.
10:29:19
Wpatrywał się w niego krytycznym spojrzeniem, a reakcja była natychmiastowa, wszystkie wspomnienia wróciły, a złość potęgowało bicie serca.
Mimo wszystko nie mógł nic zrobić, prychnął pod nosem i odwracając wzrok ruszył przed siebie. Więc to tak czują się mordercy, widząc rodzinę swoich ofiar, co? Okropne.
10:29:27
Nom :D.




Lacie12
10:30:51
Ignor? No, sam się o to prosi....
Bez zastanowienia przyspieszył i na wpół biegnąc po prostu objął go od tyłu ramionami na wysokości szyi.
O nie, ignorować się nei pozwoli.
10:30:52
xD
10:31:09
o w8
10:31:09
xD
10:31:38
-Stęskniłeś się za mną, Shizu-chaan?~ - zapytał, olewając dziwnie patrzących na niego rówieśników
10:31:39
xD




Meards.
10:34:50
- Co ty do kurwy nędzy robisz?! – ryknął, odklejając od siebie łapy bruneta.
Czego on znowu chce? Mało mu było? Czy może chce powtórkę z rozrywki? Mały, wredny kleszcz. Nie może przeżyć bez uczepienia się kogoś, co? – takie i inne myśli, kłębiły się w jego głowie, chociaż starał się bardziej skupić na osobniku za nim.
10:36:43
Zaraz spadam ;(.
10:36:59
Pewnie za jakieś 10min. ><




Lacie12
10:37:24
-Nadal nie oddałeś mi mojego noża - wyjaśnił beztrosko. - Chyba nie chcesz odpowiadać za kradzież, ne, Shizu-chan?~ - zapytał uśmiechając się.
Nie zamierzał go uświadamiać co do faktu, że wie o odwiedzinach. Za każdym razem, kieyd pojawiał się blondyn, udawał, że śpi. Czasami naprawdę spał... To było dużo zabawniejsze, obserwować go spod przymkniętych powiek, jak ujmuje jego dłoń i cicho przeprasza... Dużo zabawniejsze niż użeranie się z nim.
Ale nóż naprawdę chciał odzyskać.
10:37:26
xd
10:37:28
buu
10:37:29
:(




Meards.
10:40:57
- Gdybym ja go jeszcze miał – burknął cicho, posyłając mu mordercze spojrzenie, jak w sumie każdemu uczniowi w tym momencie. – A teraz spierdalaj ( dop. w.k.seme. NAJLEPIEJ W TRYBIE NAŁ ), rozumiesz czy mam może ułatwić ci to skomplikowane zadanie?




Lacie12
10:41:12
xD
10:41:25
xD
10:41:26
nie npo
10:41:27
xD
10:41:29
wymiękam
10:41:29
xD




Meards.
10:42:04
x D
10:44:23
ok idę ;c.




Lacie12
10:44:29
-Shizu-chan, nie poiwinieneś się tak denerwować - westchnął, na wszelki wypadek faktycznie przygotowując się do ucieczki. - CHciałem się tylko przywitać, a ty już... Nieładnie - pogroził mu palcem jak przedszkolakowi. - Widzę, że wcale nie masz wrzutów sumienia po tym, co zrobiłeś... - urwał, znacząco zerkając na otaczjący ich tłum. w niemym "chyba lepiej będzie, jeśli oni się nie dowiedzą, prawda?"
10:44:35
paaa :(
10:44:37
:*




Meards.
13:57:56
Daj momencik, tylko się przebiorę :D




Lacie12
13:58:05
spoko xD
13:58:14
i znow z gory sora za litrowki - na laptopie jestem xD







Meards.
14:24:01
Blondyn warknął coś pod nosem, po czym nie wiele się zastanawiając, niemal zamknął dłoń na krtani bruneta.
- Nie testuj mojej cierpliwości, jasne?! – Mówić to, przycisnął go do ściany.
Miał szczerą ochotę go zgnieść, zabić i zatańczyć nad jego grobem. Oczywiste, że musiał uczepić się akurat jego! Na tysiące osób w całej szkole! Perfidnie wykorzystuje fakt, że tutaj nie może mu nic zrobić, ale ciekawe co by powiedział, gdyby Shizuo wyniósł go teraz z budynku. Błagałby o wypuszczenie, krztusząc się od łez! Parszywa, zdradliwa menda!




Lacie12
14:27:43
-Shi...zu-chan - wyykrztusił, walcząc o każdy oddech. - Khh... Puść...
Dobrze wiedział, że blondyn go nie zabije. Nie tutaj, nie przy tylu świadkach. A przecież zanim zginie albo znów... będzie ofiarą czegoś innego... chce coś zrobić. Sprawdzić.
Za każdym razem, kiedy SHizuo, przekonany, że brunet śpi, odwiedzał go w sali szpitalnej, Izayę męczyło pewne pytanie, na które MUSIAŁ poznać odpowiedź.




Meards.
14:35:41
- Też coś – prychnął, opuszczając dłoń. – Myślę, że się zrozumieliśmy, więc won – mruknął, odwracając się z zamiarem odejścia. Nie było to trudne, bo mimo ogromnej publiczności, gdzie tylko spojrzał robiło się miejsce, dzięki któremu bez problemu udało mu się wejść do stołówki.
 Co prawda nie należało to do jego najlepszych pomysłów, biorąc pod uwagę fakt, że za niecałe pięć minut zaczną się lekcje, jednak nie chciało mu się już wracać. Najwyżej oleje, angielski nie zając, nie ucieknie, prawda?




Lacie12
14:38:05
-Shizu-chan? - odruchowo rozcierając szyję, przytrzymał blondyna za rękaw koszuli. - Musimy... porozmawiać - powiedział cicho. - Bez świadków.




Meards.
14:41:37
- Nikomu nie powiem, jeśli sam nie wypaplasz to nikt się nie dowie, nie mam zamiaru się tym chwalić – wyprzedził cały tok rozmowy, wyrywając mu skrawek materiału z dłoni.
14:43:34
Piszesz? x D




Lacie12
14:43:45
tak juz
14:43:46
w8
14:43:46
xD




Meards.
14:43:53
x D




Lacie12
14:45:52
-Nie... Shizu-chan, nie o to chodzi - powiedział jeszcze ciszej, spuszczając wzrok.
Przełknął ślinę. Naprawdę chciał wiedzieć.
Och, czy on po prostu nie może się zgodzić? Przecież wie, że izaya nie ma przy sobie broni, więc nic mu nie może zrobić...! Poza tym, nawet jeśli, niejest ani trochę ciekaw?
14:52:10
pisasz?
14:52:13
xD




Meards.
14:52:17
Nom :D.
14:54:33
- Więc czego chcesz? Odszkodowania? – zapytał sarkastycznie, przeszywając go spojrzeniem.
Czuł dziwny ucisk w żołądku, który zabijał całą wściekłość. Znowu wyrzuty sumienia, blondyn chyba tego nie przeżyje. Niech on już sobie idzie i da mu święty spokój.
Nienawidził go, prawda? Więc mógłby już przestać za nim łazić, prowokować, prześladować go i wpadać w najmniej odpowiednim momencie. Tak, póki jeszcze w jakiś sposób się kontroluje.




Lacie12
14:59:12
-Shizu-chan, to ci zajmie tylko chwilkę, naprawdę... - zapewnił go, znów chwytając za rękaw. - Chcę po prostu cię o coś zapytać, tylko... nie przy innych.
W duszy nawpół klnął, na wpół się śmiał. Głównie z powodu swojego zachowania. Jak dziecko,naprawdę. Ale w tej sytuacji po prostu nie był w stanie czekać na rezultaty długotrwałej manipulacji. Chciał wiedzieć. Już. Teraz.




Meards.
15:02:06
- Dobra – zaczął niepewnie, rzucając spojrzenie na przepełnioną stołówkę i równie tłoczny korytarz – w takim razie prowadź gdzieś, gdzie nie ma „innych” – dodał zaraz po chwili, czekając na reakcje.




Lacie12
15:04:01
zw




Meards.
15:04:17
Terazz?! ><
15:04:21
Uch. ><




Meards.
15:16:17
Umieram, pisz szybciej, no x D. To tylko fragment, nie książka telefoniczna x D.
15:16:18
I z/w
15:16:19
x D




Lacie12
15:17:28
Izaya bez słowa, nadal trzymając rękę blondyna, odwróicł się i poprowadził go przez korytarz.
Wejście na dach było zabronione, ale kto by się przejmował? Najwyżej wychowawca ich ochrzani. Bo w kozie chyba już nikt nie odważy się ich zostawić.
Uśmiechnął sie dos iebie. To musi wyglądać co najmniej dziwnie. Dwie osoby, będące postrachem nie tylko szkoły ale i całego Ikebukuro, jakby nigdy nic idą sobie praktycznie za rączkę po korytarzu.
Nie zwracając uwagi na przchodzących w pobliżu uczniów i dyżurnego nauczyciela, otworzył drzwi prowadzące właśnie na dach szkoły.
15:17:30
xd
15:17:32
sora ja zw
15:17:34
.__.




Meards.
15:19:40
j/j xD




Lacie12
15:23:45
jj
15:23:46
xD
15:23:49
ale jakbym nie pisala
15:23:51
to znaczy ze mam zw
15:23:52
xD
15:23:56
bo tacie cos dzis bije
15:23:57
xD




Meards.
15:24:01

15:24:03
Biednaś x D
15:24:06
A ja mam bleczko do kawy x d
15:24:10
To takie wiesz x D.




Lacie12
15:24:13
xD
15:24:15
pisz
15:24:15
xD




Meards.
15:24:16
Karmelowe :D.




Lacie12
15:24:17
baka seme
15:24:18
;P




Meards.
15:24:20
><




Lacie12
15:24:23
xD




Meards.
15:25:11
- To serio jest konieczne? – wypalił nagle, pokonując bodajże połowę schodów.
15:25:14
x DDDDDDDDDDD




Lacie12
15:25:36
ales sie rzopisala
15:25:37
xD




Meards.
15:25:42
;P




Lacie12
15:29:59
Nie odpowiedział,. Myślami błądził właśnie w zbliżającej się chwili.
I nie, nie zapyta. Przecież to oczywiste, że odpowiedź byłaby nieszczera. Ale w takim razie jak...?
Pchnął kolejne drzwi i stanął na dachu. Podmuch zimnego powietrza zmierzwił mu włosy, ale zignorował to.
Zaczekał, aż Shizuo zamknie za soba drzwi i wtedy podszedł do niego. Bardzo blisko.
-Shizu-chan... - zaczął i natychmiast zamikł. Co teraz, co teraz?
On, Izaya Orihara, pozbawiony pomysłu. A czas się kończy. W każdej chwili blondynmoże najzwyczajniej w świecie odejść.
Błądził wzrokiem po jego koszuli, jakby spodziewał się znaleźć na niej podpowiedź.
No dobra. Improwizujemy.
Stanął na palcach i lekko musnął ustami wargi blondyna.
Natychmiast odwrócił wzrok. Dlaczego? Powinien obserwować jego reakcję! Powinien z zimną krwią zobaczyć, co teraz chłopak zrobi i... Dlaczego do jasnej cholery czuje gorąco na twarzy?
15:30:01
>//<




Meards.
15:37:36
- Serio… co ty robisz? – mruknął ze zdezorientowaniem. – Próbujesz mnie sprowokować?
Dziwnym faktem było to, że nie pomyślał o tym w taki sposób, w jaki powinien. Nawet nie przyszło mu do głowy to, że jest to obrzydliwe czy odrażające. Co prawda był lekko zaintrygowany i może z większym trudem szło mu kojarzenie wszystkiego, ale podobało mu się to. Taka inicjatywa z jego strony, ale przecież to Izaya.
Całkiem możliwe, że jest to tylko jego następna, głupia gra. Sprowokuje go, a on złapie przynętę, wtedy wyśmieje albo co gorsza, gdzieś tutaj może być kamera!
Potrząsnął głową, odpychając w ten sposób wszystkie myśli, wbijając podejrzliwe spojrzenie w bruneta, który wyglądał jakby naprawdę nie wiedział co chce zrobić.




Lacie12
15:41:52
-N..Nie. Przepraszam. CHciałem...  - wydukał, oprzytomniawszy nieco. Po co on mu się tłumaczy?! I co to ma być?! "Przepraszam"?!
Ze zdumieniem przyjął uścisk w klatce piersiowej. Uścisk... żalu? Nie, nei, nie. Nie ma mu się podobać. Chciał cos sprawdzić i... i... .I nadal nie wie... Czy blondyn na serio coś do niego... Albo on do blondyna... Choć tego drugiego był pewien jeszcze mniej.
Bez zastanowienia sięgnął w stronę klamki.
15:46:53
zw




Meards.
15:46:56
- „Przepraszam”? – powtórzył cicho, mrużąc oczy.  Złapał bruneta w pasie, zanim tamten zdążył wyjść. - Mam cię zacząć szantażować ( dop. w.k. seme - Izaya spojrzał na niego dwuznacznie ( ) ) czy w końcu mi powiesz po co te całe zamieszanie, hm?
15:46:58
><




Lacie12
15:49:14
JJ
15:49:18
musialam przejsc na kompa
15:49:18
:D




Meards.
15:49:22
Lul mi Cię x DD.




Lacie12
15:49:25
czekaj
15:49:28
czyli co on ma zrobic?
15:49:28
xD
15:49:46
i o co chodzi z "w.k."?
15:49:47
xD




Meards.
15:49:56
A skąd mam wiedzieć? Wysil się :D.




Lacie12
15:50:01
xD




Meards.
15:50:03
w.k. - w końcu x D.




Lacie12
15:50:07
ok inaczej. nie rozumiem dopisku
15:50:07
:D
15:50:08
xD
15:50:09
aaa
15:50:10
xD




Meards.
15:50:14
x D




Lacie12
15:50:31
wyjasnisz?
15:50:31
xD




Meards.
15:50:34
^ ^"
15:50:37
Nie x
15:50:38
xd




Lacie12
15:51:02
><
15:51:04
;(
15:51:05
xD




Meards.
15:51:10
Pisz x D.




Lacie12
15:51:16
pff xD
czekaj
15:51:34
o jprdl
15:51:34
xD
15:51:41
wlasnie sobie uswiadomilam
15:51:41
xD
15:51:45
ze tu tez bylo wlaczone gg
15:51:46
xD
15:51:49
i all co pisalysmy
15:51:49
xcD
15:51:55
przychodzilo tez tu
15:51:55
xD
15:51:58
a tata tu byl
15:51:59
xD
15:52:00
xD
15:52:01
xD
15:52:02
xD
15:52:03
xD
15:52:04
xd
15:52:05
xD*




Meards.
15:52:25
OMG x DDDD
15:52:26
x D
15:52:26
x D
15:52:28
I on to... ?
15:52:31
Widział? X D




Lacie12
15:52:32
no nwm
15:52:32
xD
15:52:35
nwm czyc zytal
15:52:35
xD
15:52:36
aaa
15:52:37
xD




Meards.
15:52:47
Nie no, a patrzył się na ciebie krzywo? x D
15:52:55
Ty, ale mówiłąś, ze mu bije dzisiaj x D




Lacie12
15:52:58
nie wiem nie zauwaxylam
15:52:58
xD
15:53:01
xDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
15:53:03
oby nie przez to
15:53:04
xD




Meards.
15:53:09
taaaax DDDDDD




Lacie12
15:53:09
dobra isze w8
15:53:10
xD




Meards.
15:53:13
Ok x DD




Lacie12
15:56:42
-Szantażować? - uniósł brwi w geście zaskoczenia. - Niby czym?
Niedobrze. Bardzo niedobrze. Nie miał pojęcia, do czego może dojść. Jakoś nieszczególnie miał ochotę sie tłumaczyć, ale chyba Shizuo nie zechce powtozyć ostatniego razu? Nie, prawda? Nie zrobi tego?
Niezależnie od tego, co blondyn planował, Izaya postanowił tym razem zzachować spokój. Zaledwie piętro niżej trwa właśnie przerwa. Tak samo, jak i trzy piętra niżej, na zewnątrz. Jeśli zacznie krzyczeć, na pewno ktoś usłyszy....
Dlaczego aż tak sie boi?
Czemu jego mięśnie machinalnie spinają sie pod dotykiem blondyna?




Meards.
16:04:34
- Wiesz, mógłbym cię przez „przypadek” zrzucić z dachu czy coś takiego, tym razem byłoby to przestrogą dla młodszych żeby się tu nie kręcili, więc nie zrobiłbym czegoś aż tak złego – mruknął,  czując w swoich nozdrzach zapach bruneta. Był dziwny, drażniący, ale mimo wszystko przyjemny. W sumie to po prostu dziwny, tak samo jak i właściciel. – Poza tym… zawsze mógłbym cię wywlec ze szkoły to, to w sumie najmniejszy problem… i… hm, bardzo dużo opcji – dokończył z przekąsem, przyciskając go bardziej do siebie.
Wiedział, że nie powinien tego robić, zważywszy na to, że niedawno zrobił to z nim… do tego wbrew jego woli, ale jego dotyk był tak rzadki zjawiskiem, że trudno było mu się go oprzeć, poza tym jak na razie nie robi nic złego.
Chociaż trudno było powiedzieć czy szantażowanie kogoś tym, że będzie się go szantażować nie jest niczym złym?




Lacie12
16:06:44
xD




Meards.
16:06:56
xd




Lacie12
16:06:59
szantażowanie kogoś, że sie go będzie szantażować to też szantażowanie
16:06:59
xD
16:07:05
xD
16:07:09
ok w8




Meards.
16:07:39
Ale szantażowanie kogoś, że się go będzie szantażować to co innego niż szantażować kogoś czymś innym, poza tym no... przecież to bez sensu. ><




Lacie12
16:09:50
Jest na straconej pozycji.
Nerwowo przełknął ślinę.
-Po co ci to wiedzieć? - burknął po chwili ciszy.
Niech odpuści. Zazwyczaj rpzecież nie interesowało go postępowanie bruneta. Czemu tym razem miałoby być inaczej?
I mniejsza z tym, że tym razem to postępowanie dotyczy blondyna. Czemu docieka? Czemu...?
Czemu Izaya panikuje?




Meards.
16:12:52
- A czy nie po to szedłem tu przez te jebane schody? Do tego sam mnie tu wywlekłeś – warknął z jawną irytacją. Pierwsze wyciągnął go na sam dach szkoły, a teraz jak gdyby nikt nic ma zamiar zejść i zrobić z niego idiotę? Jego niedoczekanie. -




Lacie12
16:14:54
-Przecież cię przeprosiłem! Puść... Shizu-chan... - wbił spojrzenie w drzwi przed sobą. Droga ucieczki była tak blisko... Ale dla niego nieosiągalna z powodu blondyna, wciąż obejmującego go w pasie. - Nie chcę znowu... - wyrzucił w końcu z siebie, ku własnej irytacji znów czując łzy gromadzące się w oczach na samo wspomnienie bólu.




Meards.
16:20:27
- A pierdol się – rzucił szybko, puszczając bruneta. – Następnym razem jak będziesz chciał mi kurwa powiedzieć jebane „Przepraszam” to do kurwa powiedź, a nie wyciągaj mnie na sam dach! – krzyknął jeszcze, pozwalając frustracji opuścić jego ciało.
Nie czekając na nic ruszył w stronę barierki, nie chciało mu się już wracać na lekcje, poza tym musiał się ogarnąć i w ogóle do cholery przez tą mendę za dużo przeklina, przejmuje się i denerwuje!




Lacie12
16:26:01
Izaya natychmiast dopadł drzwi, ale zawahał się. Zerknął za siebie, a widząc blondyna drżącego ze wściekłość kilka metrów dalej, zrezygnował z ucieczki na dobre.
-Shizu-chan... - mruknął, ocierając oczy.
Czego do jasnej cholery chciał od blondyna? Przez krótką, bardzo którką chwilę miał nadzieję że Shizuo odwzajemni pocałunek. Nie mógł się tego wypierać. Czy to robiło z niego pedała? Może i tak. Ale było mu wszystko jedno.
A teraz... Przecież nie mo że tak po prostu do niego podejść i powiedzieć, o co mu chodziło! Nie, nawet jak na niego to byłoby przegięcie. Jeśli SHizuo cokolwiek rozumie, albo chociaż się domyśla, sam do niego przyjdzie. A Izaya może mu to tylko trochę ułatwić, jeśli już.
Odwrócił sie i zbiegł po schodach na pusty już korytarz.
16:27:38
ey piszesz czy robimy "~"?
16:27:49
ah pisz pisz
16:27:49
:D
16:27:58
SHizuo i jego boska dedukcja
16:27:58
xD




Meards.
16:27:59
Jeszcze nie "~"
16:28:03
Nom x D.
16:28:05
Nie x D
16:28:08
Moment  d




Lacie12
16:28:11
ok ok
16:28:12
xD




Meards.
16:29:03
Kuzynka przyjechała :D.




Lacie12
16:29:08
.______.
16:29:10
nieee




Meards.
16:29:13
no x D.




Lacie12
16:29:15
nieee
16:29:16
xD
16:29:21
trudno pisz
16:29:21
xD
16:31:12
piszesz, prawda?
16:31:12
xD




Meards.
16:31:32
Nom x D




Lacie12
16:31:37
to dobrze
16:31:38
xD
16:37:11
książka telefoniczna~




Meards.
16:37:16
No bo kuzynka! -.-




Lacie12
16:37:21
xD
16:37:27
encyklopediaa~
16:37:28
xD
16:37:30
olej ją ;P
16:37:32
i pisz
16:37:33
:D




Meards.
16:38:03
x D
16:38:05
Ale ona gada X D.




Lacie12
16:38:11
a pff
16:38:11
xD
16:38:14
zaklnebluj
16:38:14
xD
16:38:17
Shizu-chan
16:38:18
xD




Meards.
16:38:35
x D




Lacie12
16:41:56
jak ci idzie koteek?
16:41:57
.__.




Meards.
16:44:38
- Idiota – skwitował na głos. – Idiota, menda, pchła, psychopata, oportunista i Bóg wie, co jeszcze – zaśmiał się ochryple.
Przez niego chyba naprawdę się załamie.

~

Niechętnie przewrócił się na drugi bok, leżał już tutaj od godziny i jego kości zdążyły zdrętwieć, poza tym nie było tutaj zbyt wygodnie, ale cóż, zastanawiał się czego brunet od niego chciał. Serio to odszkodowanie? Czy może wyznanie miłosne? Wszystko brzmiało tak samo nieprawdopodobnie.
16:44:50
Czy ma zejść?




Lacie12
16:45:21
genialne "~"
16:45:21
xD




Meards.
16:45:27
x D




Lacie12
16:45:52
masz amiar tak to zostawixc?
16:45:53
xD
16:45:54
w sensiue
16:45:56
urwac tak?
16:45:57
xD
16:46:54
.__.
16:46:54
xD




Meards.
16:47:16
Moment x D




Lacie12
16:47:53
zw
16:49:10
,jj




Meards.
16:49:25
- Idiota – skwitował na głos. – Idiota, menda, pchła, psychopata, oportunista i Bóg wie, co jeszcze – zaśmiał się ochryple.
Przez niego chyba naprawdę się załamie.

~

Niechętnie przewrócił się na drugi bok, leżał już tutaj od godziny i jego kości zdążyły zdrętwieć, poza tym nie było tutaj zbyt wygodnie, ale cóż, zastanawiał się czego brunet od niego chciał. Serio to odszkodowanie? Czy może wyznanie miłosne? Wszystko brzmiało tak samo nieprawdopodobnie.
Zaśmiał się cicho.
Mógł go wtedy zostawić, umarłby, a on miałby święty spokój! Zapomniałby, na pewno by o nim zapomniał. Z resztą dlaczego nie dał rady teraz? Zacznie go ignorować, to nie może być przecież takie trudne…




Lacie12
16:49:51
;>
16:49:58
serio uwazasz ze to nie takie trudne?
16:49:58
xD
16:50:00

16:50:04
;>




Meards.
16:50:13
Nie x D.
16:50:15
Ale on może x D.




Lacie12
16:50:17
xD
16:50:19
geniusz
16:50:20
xD




Meards.
16:50:20
Ale go!
16:50:26
Musimy to dodać dzisiaj! x D




Lacie12
16:50:29
O.o
16:50:31
ze na bloga?
16:50:32
xD
16:50:35
pogielo cie?
16:50:36
xD
16:50:38
JUTRO!
16:50:38
xD




Meards.
16:50:57

16:50:59
Nie kłam x D.




Lacie12
16:51:00
xD
16:51:05
ja nei kłamie
16:51:05
xD
16:51:07
i w8
16:51:08
xD
16:51:26
O.o
16:51:27
mam plan
16:51:28
xD




Meards.
16:51:31
><




Lacie12
16:51:32
lululululul;
16:51:34
xD
16:51:42
zobaczysz.
16:51:44
w8
16:51:45
xD
16:52:05
ej dot i zaya?
16:52:05
:D
16:52:09
i izaya*




Meards.
16:52:25
Em, no nie wiem X D>
16:52:27
Po co? :D




Lacie12
16:52:29
nwm
16:52:30
xD




Meards.
16:52:33
Ale w sumie ok, ale ja nie dot x D.




Lacie12
16:52:33
bo nei mam pomyslu
16:52:34
xD
16:52:38
xDDDDDDD
16:52:39
JAK!?
16:52:40
xD




Meards.
16:52:41
To neich wróci IZaya na ten dach x D
16:52:44
Shizuo bd spał x D.
16:52:46
Tam nadal x D>




Lacie12
16:52:48
xD
okej
16:52:48
x
16:52:50
xD*
16:52:52
hahaha
16:52:52
xD
16:52:56
wezme marker
16:52:57
xD
16:52:58
kici kici
16:53:00
xD
16:53:00
hahaha




Meards.
16:53:28
Lul mi Cię x D.




Lacie12
16:53:41
xD
16:53:48
ej a ta kuzynka ile ma lat?
16:53:49
xD




Meards.
16:53:55
9
16:53:58
Myślałam, że 8 x D
16:54:00
A tu 9 x D




Lacie12
16:54:06
O.o
16:54:09
rób z niej yaoistke
16:54:09
:D
16:54:11
xD




Meards.
16:54:17
Myślisz? :D
16:54:20
Jak się mnie przestraszy? x D




Lacie12
16:54:23
xD
16:54:24
czemu?




Meards.
16:54:26
I powie rodzicom?
16:54:27
Nie wiem x D.




Lacie12
16:54:28
xD
ja z moich kuzynek zrobilam ;P
16:54:31
xDDDDD




Meards.
16:54:35
Seeerio? xD




Lacie12
16:54:36
nie od razu fangirla
16:54:36
xD




Meards.
16:54:39
Ale zrobiłaś? x D





Lacie12
16:54:58
no w kazdym razie nauczylam tolerowac a jedna dziwnie sie usmiechala jak ogladalam obrazki na nyanie
16:54:58
xD




Meards.
16:55:11
x DDDDDDD








Lacie12
16:55:14
no co?
16:55:15
xD




Meards.
16:55:17
Padam ?




Lacie12
16:55:17
tez spróbuj
16:55:18
;P
16:55:18
xD
16:55:19
hahaha
16:55:20
xD




Meards.
16:55:34
Nie chce jej pokazywać mojego prywatnego folderu, no!
16:55:38
On jest mój ><




Lacie12
16:55:40
nie folder od razu
16:55:42
wbij na nyana
16:55:43
:D
16:55:47
i w tagach wpisz yaoi
16:55:47
;P




Meards.
16:55:48
... Niet ... idź x D.
16:55:52
Idź, pisz!
16:55:54
Ja chce juuuuuż x D




Lacie12
16:56:01
hai, hai, wkatta :D




Meards.
16:56:17
To szybko x D.
16:56:19
Tylko*
17:00:33
http://nyanyan.mangowe.pl/obrazek.php?45488  Poleć znajomym  >////< !!!!!!




Lacie12
17:00:46
czyli jednak ją kształcisz
17:00:47
xD




Meards.
17:00:54
Nie, nie chce tu przyjść x D.




Lacie12
17:02:12
Brunet z niedowierzaniem wpatrywał sie w uśpioną twarz chłopaka.
Jak mozna było zasnąć w takim miejscu?
Obserwował uważnie lekko rozchylone usta i zamknięte oczy, rozczochrane włosy i unoszącą sie równomiernie klatkę piersiową.
Całą minioną lekcję, równo 45 minut zastanawiał się, czego chciał. No i  nadal nie wiedział. Przecież nie może po prostu wypalić z tekstem  "kocham cię". No bno i jak?! Czemu do jasnej cholery czuł coś do tego  parszywego gwałciciela? Ktoś kto tak go skrzywdził... ALe na pewno był  wyjątkowa osobą.... Nie powinien!  Nie chciał tego! Ale w takim razie co  robił teraz na dachu?
Nagle naszła go głupia ochota, żeby jeszcze raz poczuć smak ust blondyna. STarał się ją zwalczyć, ale nawet nei zauważył, keidy już się pochylił i...
I wtedy blondyn otworzył oczy.
17:02:13
:D
17:02:13
xD
17:02:19
jakos tego nie umiem...
17:02:20
xd
17:02:21
xD




Meards.
17:07:13
Blask słońca zmusił blondyna do przymknięcia oczu.
- Koszmar? – zapytał sam siebie, dotykając niepewnie policzka bruneta.
17:07:15
x D




Lacie12
17:07:48
-Czemu od razu koszmar? - mruknął, patrząc gdzieś w bok.
Nie odsunął się jednak.
17:07:49
xD




Meards.
17:10:46
- Bo tu jesteś? – zapytał ironicznie. – Poza tym co ty tu do cholery robisz? Nie powinieneś mnie teraz unikać?




Lacie12
17:13:44
Unikać? Niby czemu? Przechylił trochę głowę.
 -Przyszedłem zapytać, co z tym nożem - burknął. - Chcę go odzyskać.
17:13:44
xd
17:13:45
xD




Meards.
17:15:53
- Masz ich w cholerę, po co ci akurat ten? Poza tym mówiłem już, że go nie mam – zaakcentował ostatnie słowa. – Zostaw mnie w spokoju.




Lacie12
17:17:08
-Szkoda - westchnął. - Zamierzasz pójść na lekcje? Wychowawca o ciebie pytał - zmienił temat, wpatrując się teraz uważnie w twarz chłopaka.




Meards.
17:21:03
Prychnął pod nosem, odwracając wzrok.
Miał go przecież ignorować, w końcu się przecież znudzi i go zostawi. Jak dziecko, którego zabawka trochę się popsuje, jeśli można to tak porównać.




Lacie12
17:23:27
Znów go ignoruje? No dobrze.
W końcu mu się znudzi.
Brunet odsunął się w końcu i usiadł na ciepłym od grzejącego go słońca betonie, opierając się o barierki.
-Chciałbym przyjść tu nocą - powiedział nagle, nawet ku swojemu zdumieniu, przerywając na moment ciszę.
Wpatrywał sie w błękit nad sobą, aż poczuł, że jego powieki stają sie ciężkie.... i zasnął.




Meards.
17:29:46
To się robi bez sensu x D
17:29:52
I jakby na siłę przedłużane x D.




Lacie12
17:30:00
tak :D




Meards.
17:30:06
No własnie, a to źle x D.




Lacie12
17:30:15
tak :D
17:30:41
ja mam taki plan ;>
17:30:42
ze
17:30:46
izaya
17:30:48
mu podrzuci
17:30:52
do szafki
17:30:54
anonimowy list
17:30:58
;>
17:30:59
i
17:31:04
shizuo bd myslal
17:31:09
ze to od jakiejs dziewczyny
17:31:11
:>
17:31:14
;>*
17:31:17
i ją poprosi
17:31:19
i ona sie zgodzi
17:31:25
i izaya bd mega zazdrosny
17:31:26
;>
17:31:28
i w ogole
17:31:29
xD




Meards.
17:33:47
Czemu mu podrzuci list, a jak Shizuo się zgodzi bd zazdrosny? x D
17:33:50
To bez sensu x D.
17:33:58
To może utnijmy to co teraz x D




Lacie12
17:33:59
nie xD
17:34:01
bo shizu




Meards.
17:34:03
Aż do tego, jak Shizuo został sam X.d




Lacie12
17:34:06
bd myslal ze to od takiej znajomej
17:34:06
:D




Meards.
17:34:32
No to ok, pisz x D.




Lacie12
17:34:39
od kiedy? aa ok
17:34:39
xD




Meards.
17:34:51
A ja usunęłam to do teraz x D. od tego jak Shizu został już sam x D.




Lacie12
17:35:11
ok
17:35:12
:D
17:35:12
xD




Meards.
17:35:14
:D
17:35:21
No to pisz x D.
17:35:23
I nw x D.
17:35:32
Minęły bodajże trzy tygodnie x D.
17:35:41
I Izaya sb zdał sprawę jak bardzo kocha Shizuo x D




Lacie12
17:35:46
O.o
17:35:46
xD
17:35:49
ale to brzmi
17:35:50
xD




Meards.
17:35:52
x D
17:35:53
No wiem X d




Lacie12
17:35:54
xD
17:42:17
Izaya jeszcze raz przeczytał list, nadal nie wiedząc, co do jasnej cholery wyprawia.
Nie miał pojęcia, co sie z nim dzieje. I to już od dobrych trzech tygodni, czyli czasu, kiedy trafił do szpitala.
Od czasu, kiedy pierwszy raz był bliżej Shizuo niż kiedykolwiek. Od czasu, kiedy blondyn przychodził do sali, w której udawał, że śpi.
Potrząsnął głową.
Przecież nie podpisał listu. Nie ma mowy, żeby Shizuo go o to podejrzewał, jeśli nie czuje tego samego, co on. Idealnie dobrane słowa. Jak zakodowana wiadomość, taka z drugim dnem. Jeśli blondyn też go... lubi, będize wiedział. Jeśli nie... To trudno.
Dopilnował, żeby nikt go nie zobaczył i z zadowoleniem umieścił zaklejoną kopertę w szafce Shizuo.
Pozostaje czekać.
17:42:19
xDDDDDd




Meards.
17:44:53
A co tam napisał...? X D




Lacie12
17:45:00
nie wazne noo
17:45:00
xD




Meards.
17:45:07
... -.-"
17:45:11
Jak nie ważne?! ><




Lacie12
17:45:14
-.-
17:45:15
><
17:45:19
o
17:45:20
:D
17:45:21
xD
17:45:22
hahah
17:45:25
po prostu
17:45:27
"kocham cię"
17:45:27
xD




Meards.
17:47:22
... I to ma drugie dno?




Lacie12
17:47:26
-.-
17:47:27
a pff
17:47:28
xD
17:47:31
to se sama ułuż
17:47:32
xD




Meards.
17:47:34
Ta po angielsku jak isę chyba akrtke do lustra przystawi.. -.-
17:47:41
Ja pier, ty jesteś Izayą! ><




Lacie12
17:47:46
ja tu padam xD
17:47:51
ale to shizu to bd czytal
17:47:51
;P
17:47:52
xD
17:47:58
poza tym nie musimy tego cytowac oo
17:47:58
><




Meards.
17:49:25
-.-




Lacie12
17:49:30
:*
17:51:43
pisasz?
17:51:43
xD




Meards.
17:51:49
Co? Nie/.
17:51:52
Czekam. -.-
17:51:56
Poza tym to za dłuuugie!
17:52:01
Trzeba to skrócić.




Lacie12
17:52:10
xD




Meards.
17:52:21
Ty, ja ci to teraz dam i ocenisz czy by ci się chciało to czytać i wgl moze ci coś wpadnie do głowy jak to rozegrać...




Lacie12
17:52:29
.______________________________.
17:52:33
xD
17:52:35
lul mi cie
17:52:36
xD
17:52:39
daj
17:52:39
xD










Meards.
17:53:11
Shizuo z niecodziennym uśmiechem na twarzy wsłuchiwał się w słowa wychowawcy.
O tak, zostanie sam na sam z tą pchłom. Co prawda w kozie i to po lekcjach, ale znając tutejszych nauczycieli wymkną się po niecałych dwudziestu minutach z marną wymówką skoczenia do toalety.
Tym razem nie uda mu się zwiać, za nic.
Blondyn znał już chyba wszystkie możliwe sposoby wyjścia z pomieszczenia, więc Izaya nie mógł go zaskoczyć, a nawet jeśli - samo wybiegnięcie z budynku wymagałoby dużego wysiłku. Dzisiaj go zabije, był tego pewien.
Kiedy tylko wychowawca opuści klasę...
Nie ważne jak i kto go przy tym zobaczy.
Jego frustracja na widok tego parszywego informatora z dnia na dzień rosła, nie mogąc znaleźć ujścia. Każdy jego gest, słowo, ruch, nawet sposób w jakim przełykał ślinę, to wszystko go irytowało.
Do tego wszystkiego nie mógł przestać o nim myśleć, obraz bruneta chyba na stałe zamieszkał w jego głowie, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak to go wykańcza. Ta natrętna pchła musiała uczepić się akurat jego?
- Tak, proszę pana - zasalutował niemrawo, kiedy profesor zakończył swój wykład.
Nie racząc obdarzyć go chociażby spojrzeniem powoli zajął miejsce. Wizja torturowanego Izayi nie mogła opuścić jego umysłu, ale on wcale nie nalegał. Jemu się podobała, nawet bardzo.
Izaya znowuż z trudem przełknął słowa sprzeciwu.
Wcale nie uśmiechało mu się siedzieć w szkole dłużej, niż to było konieczne, zwłaszcza w towarzystwie Shizuo.
Zaczął poważnie zastanawiać się, czy nie wkopać w kozę jeszcze kogoś, tak dla pewności, że blondyn nie zrobi czegoś głupiego. Z drugiej jednak strony mogła to być idealna sposobność, żeby sprawdzić, czy jego podejrzenia co do chłopaka są słuszne.
Uśmiechnął się lekko. Zawsze przecież będzie mógł po prostu zwiać, a drugi raz taka sposobność może się nie przydarzyć sama z siebie. Może los nakazuje mu podjąć odpowiednie kroki właśnie teraz nie bez powodu?
Zorientował się nagle, że nauczyciel skończył wywód i patrzy na niego wyczekująco. Izaya kiwnął głową, na znak, że zrozumiał, po czym wrócił do ławki.
Oczami wyobraźni widział już dwa scenariusze. Wcale nie podobał mu się fakt, że w jednym kończy pozbawiony noża i drogi ucieczki, przyszpilony do ściany, z trudem łapiąc oddech z powodu dłoni w morderczym chwycie zaciskającej się na jego krtani. Za nic nie może do tego dopuścić. Ale w sumie... Shizuo był jedynym człowiekiem, który nigdy nie trzymał się jego planów. Więc chyba tym razem go nie zawiedzie?
Uśmiechnął się do siebie, wpatrując się w złocistą czuprynę kilka ławek dalej. O tak, szykuje się świetna zabawa. Może i trochę niebezpieczna, ale czy właśnie takie nie są najlepsze?
- Tak więc skoro już tu jesteście - zaczął niepewnie wychowawca, czując na sobie morderczy wzrok blondyna - t-to może zajmiecie się swoją pracą domową? I nawet nie próbujcie mi wmówić, że jej nie macie - wyprzedził przewidywalny monolog.
Blondyn przewrócił teatralnie oczami, ale dla świętego spokoju wyciągną ćwiczenia z fizyki i modląc się w duchy ażeby nauczyciel w końcu opuścił pomieszczenie, zaczął rozwiązywać zadania.
Co prawda znał lepsze zajęcia, a zgłasza teraz, kiedy myślami właśnie kończył zakopywać zwłok swojej ofiary, jednak miał już po prostu dość tego dźwięcznego głosu nad sobą.
Wychowawca za to odetchnął w duchu z jawną ulgą.
Pierwszy raz i w sumie jako pierwszemu udało mu się złapać chłopaków na gorącym uczynku, ale trzymanie ich tutaj sam na sam w pustej szkole wcale mu się nie podobało. Jednak mimo wszystko, jako wzór dla uczniów nie mógł pozwolić sobie na niesprawiedliwość i był zmuszony ukarać podopiecznych.
Czekał tylko na odpowiedni moment żeby stąd uciec, prawdą było, że i tak zawsze wypuszczał dzieciaki wcześniej, więc nie musiał czuć się niczemu winien. Więc na Boga, dlaczego tak było?
Aura, która wydobywała się z uczniów naprzeciw przerażała jego samego.
Izaya zaczął bazgrać coś po marginesach książki, sprawiając wrażenie, jakby odrabiał zadanie.
Niechże on już wyjdzie. Doskonale wiedział, że nauczyciela niewiele dzieli od popuszczenia w gacie. Uniósł wzrok znad kartki.
Może powinien mu trochę pomóc?
Wbił w mężczyznę spojrzenie szkarłatnych tęczówek, lekko mrużąc powieki. Przez chwilę wychowawca nic nie zauważył, w końcu jednak podjął walkę spojrzeń. Patrzyli na siebie: Izaya z chłodną pogardą, nauczyciel z cieniem strachu, a zarazem zbyt głębokim poczuciem obowiązku. W końcu nie wytrzymał napięcia i wstał.
Odchrząknął znacząco, co Izaya skwitował uśmiechem.
-Wychodzę - burknął nauczyciel. - Muszę... przygotować ksera testów na jutro. Lepiej nic nie kombinujcie - zagrzmiał jeszcze. - Zaraz wracam. - Te słowa zabrzmiały, jakby miał szczerą ochotę się rozpłakać.
Wreszcie zamknął za sobą drzwi, obrzuciwszy uprzednio skazańców niby-pewnym-i-złowróżbnym spojrzeniem w stylu "obserwuję was".
 -Ne, Shizu-chan~ - Brunet bez zastanowienia wstał z miejsca i usiadł na ławce przed blondynem, machając w powietrzu nogami. - Co będziemy robić przez ten cały czas...?
Shizuo podniósł wzrok, a słysząc te irytujące zdrobnienie własnego imienia, nie mógł już dłużej powstrzymać nerwów, miażdżąc przy tym długopis, trzymany wcześniej w ręce.
- Nazywam się Heiwajima - ryknął. - Shizuo Heiwajima, więc tak masz się do mnie zwracać - dodał jeszcze, niszcząc dzielącą ich odległość.
Brunet odruchowo zacisnął dłoń na nożu sprężynowym spoczywającym w kieszeni i wymknął się zwinnie spod zbliżającego się uścisku.
 -Shizu-chan, ja wiem, że cię to denerwuje, ale chcesz, czy nie, dla mnie zawsze będziesz Shizu-chanem~ - zaśmiał się.
Oczami wyobraźni błądził między nauczycielem, najpewniej starającym sie ignorować hałasy dobiegające z klasy, a blondynem, który - o dziwo! - miał najwyraźniej zamiar tym jednym razem podążyć za jego planem.
- Irytujesz mnie, cholernie mnie irytujesz, pchło - skwitował rzecz co najmniej oczywistą.
Nie kłopocząc się skierował wzrok w bok, niedaleko drzwi, gdzie stał teraz Izaya, uśmiechający się tym swoim sadystycznym uśmiechem, który miał ochotę własnoręcznie zedrzeć mu z twarzy.
Wściekłość gotująca się w nim coraz bardziej dawała o sobie znać, niemal drżał z energii, którą go obdarowywała. Nie czekając dłużej rzucił w stronę bruneta najbliższą rzecz, jaką miał pod ręką, która później okazała się nieszczęsnym krzesłem.
Śmiejąc się donośnie, jak dziecko, uskoczył zgrabnie przed nadlatującym przedmiotem, który zakończył swój żywot na ścianie.
Usiadł na biurku nauczyciela i uśmiechnął się z politowaniem.
-Shizu-chaan~ jesteś tak nudny - westchnął, w duchu wręcz umierając ze śmiechu. - Jak chcesz mnie zabić, powinieneś w końcu zabrać sie za to na poważnie - poradził lojalnie. Ciekawość i podekscytowanie wręcz rozsadzały go od wewnątrz.
Co teraz zrobi blondyn? Zaatakuje? Wycofa się? Odpowie coś, czy może będzie milczał? Naprawdę, wszystko było tak samo prawdopodobne. Uwielbiał to, a zarazem nienawidził. Za nic, po prostu za nic nie był w stanie go zrozumieć. Nie wiedział, co zrobi. Dlatego było to tak interesujące. Ale każde bliższe spotkanie z Bestią z Ikebukuro kończyła się denerwującym przeczuciem, gdzieś w głębi umysłu. Czymś, co uświadamiało go, że wcale nie jest wszechmocny. Czymś, co miało miejsce tylko z winy blondyna. I za to go nie znosił.
Nie zastanawiając się dłużej ponownie pokonał dzielącą ich przestrzeń, tym razem udało mu się przewidzieć ruch Izayi, który odskoczył w stronę okna, więc bez większego problemu złapał go za nadgarstek i przyciągnąć lekko do siebie.
- Zamknij się - warknął, próbując chwycić drugą dłoń, co okazało się już większym wyzwaniem.
Chciał czy nie jak na razie nie mógł cieszyć się zwycięstwem. Już nie raz znajdywali się w podobnej sytuacji, a tej pchle i tak udawało się uciec, ale tym razem był pewien, że mu się uda. Znał każdy zakamarek tej szkoły na pamięć, wiedział też, że za szybą znajdywał się niewielki parapet, z którego bez problemu można było zeskoczyć na balkon, do sali plastycznej.
-Puszczaj! - Naprawdę nie spodziewał sie, że Shizuo go złapie.
Nie miał najmniejszych szans na wyrwanie się z żelaznego uścisku, ale poddać się tak łatwo też nie zamierzał. Wolną ręką wydobył scyzoryk i już miał się zamachnąć, żeby ciąć chłopaka, kiedy i druga ręka znalazła siew  potrzasku, a ostrze upadło na podłogę kilka metrów dalej.
To nie może być koniec.
Mimo zwyczajowej pewności siebie i wyniosłości, którą utrzymał na twarzy, zadrżał ze strachu i nie mógł nic poradzić na to, że chłopak z pewnością to zauważył.. Zaklął pod nosem, po czym zacisnął zęby i odwrócił wzrok od uśmiechu blondyna, przesyconego chorą radością i chęci mordu, malującej się w jego złotych oczach.
Czyżby pierwszy raz, kiedy Shizuo podąży z jego grą miał być dla niego ostatnim?
W normalnej sytuacji najzwyczajniej w świecie posłałby go na podłogę kopnięciem w krocze, ale teraz uniemożliwiała mu to jego własna pozycja.
Świetnie.
Zaczął żałować, że tak po prostu odprawił nauczyciela.
- Myślisz, że ot tak cię puszcze? Też coś - prychnął, czując jak frustracja opuszcza jego umysł.
Dziwne, naprawdę dziwne.
Teraz, kiedy w końcu udało mu się go złapać, nie wiedział co powinien zrobić. Omiótł wzrokiem całe pomieszczenie, ale to i tak nic nie dało. Nie widział niczego, co mógłby użyć.
Jedno było pewne, nie może mu nic tutaj zrobić.
Przysunął do siebie dłonie bruneta i chwycił je do jednej ręki, nieznacznie nachylając się po sztylet, który wcześniej dźwięcznie opadł na ziemie. Powoli i na wszelki wypadek zabezpieczył go, by zaraz włożył do kieszeni, po czym przesunął się lekko do tyłu, a natrafiając na biurko, uśmiechnął się pod nosem. Po omacku odszukał półkę, w której bez problemu odnalazł niewielki klucz.
-C-co ty... - Z wahaniem obserwował poczynania blondyna.
Kiedy drzwi do klasy zostały zamknięte ogarnęła go czysta panika. Zginie tutaj. Zginie, naprawdę.
-Shi-Shizu-chan! - zaśmiał sie nerwowo. - Ty chyba nie zamierzasz na serio mnie... zabić, prawda?
Przełknął ślinę, napotkawszy złośliwy uśmiech chłopaka. A więc jednak zginie.
Starał się nie myśleć o tym, jakie męki czekają go przed śmiercią.
To po prostu niemożliwe. Niemożliwe. Przecież Shizuo tego nie zrobi. Tak, na pewno nie będzie w stanie. Zawsze mówił, że go zabije. Zawsze to powtarzał, ale przecież tego nie zrobi. Na pewno nie zrobi. Na pewno.
Jak w ogóle mogło dojść do tej sytuacji?!
Zbeształ sie w myślach. Przecież właśnie tego oczekiwał. Oczekiwał, że Shizuo go zaskoczy. I zrobił to. Zaskoczył go, przyjmując jego grę.
- A dlaczego miałbym pozwolić ci żyć, co? - zapytał sarkastycznie. - Hej, Izaya-kun, powiedź mi, szczerze, zastanawiałeś się kiedykolwiek co czują osoby, którymi manipulowałeś? Czy próbowałeś chociaż wyobrazić sobie ich ból, kiedy jedyna osoba, której ufali, okazała się oszustem? - Ze stoickim spokojem ciągnął swój monolog. - Czy próbowałeś sobie wyobrazić tę nienawiść, którą cię obdarzyli?
Nie odpowiedział, zamiast tego na nowo podjął próby wyrwania się z uścisku blondyna. Jeszcze czego. Co on, jego matka? Mógłby odpuścić sobie kazania.
-Ale… przecież jeśli mnie zabijesz, nie staniesz się lepszy, prawda? - zapytał.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, pchło - warknął. - Lepiej nie próbuj mnie zdenerwować, chociaż moment - zastanowił się przez chwilę, uciskając mocniej jego nadgarstki - już za późno.
Brunet zaskamlał z bólu, znów usiłując się wyrwać.
Do oczu napłynęły mu łzy. Nie, nie płakał. Dobre! On i płacz? Nie uronił łzy od podstawówki. To, co działo się teraz, było bezwarunkowym odruchem na przeszywający ból.
Nie patrzył na Shizuo, utkwił spojrzenie w tablicy za jego plecami i modlił sie cały czas w duchu o łut szczęścia. O cokolwiek, co pomogłoby u uciec spod władzy Sadysty o Blond Kłakach.
- Mam dylemat - mruknął brązowooki. - Zabicie cie to taka kusząca oferta...
Uśmiechnął się drapieżnie, odwracając Izayę tyłem do siebie i powalając go na ziemię. Sam usiadł na jego plecach, uniemożliwiając mu ucieczkę.
Był tak blisko... w końcu mógł go dotknąć, oglądnąć z bliska, gdyby chciał - nawet przytulić. W sumie to dziwne, że pomyślał o tym dopiero teraz.
Jeśli go zabije to czy będzie miał jeszcze sens życia? Przecież do tej pory było nim właśnie zamordowanie Izayi, ale...
Był za słaby, naprawdę nie mógł tego zrobić, chociaż tak bardzo chciał… ale przecież nie mógł go też zostawić.
Czując, jak osobnik pod nim z trudem łapie oddech, uśmiechnął się jeszcze szerzej, odpychając od siebie wszelkie myśli.
- Hej, Izaya-kun... na pewno nie chcesz porozmawiać? - zapytał, niby to przypadkiem muskając ustami jego ucho.
Nie dość że z trudem przychodziło mu oddychanie, to teraz jeszcze to.
Nie miał pojęcia, dlaczego tak zareagował. Nienawidzi go. Przecież go nienawidzi. Więc z jakiego powodu jego ciało... okazywało to zupełnie inaczej.
Kiedy gorący oddech podrażnił jego profil, a do ucha wdarł się mrukliwy szept, oblała go fala gorąca i zadrżał. Czuł, że na twarz wypełzł rumieniec i przeklinał sie za te odruchy.
-O czym.. na przykład? - wydukał tylko.
- Hm, zostawiłeś moje wcześniejsze pytania bez odpowiedzi, więc może do nich wróćmy, dobrze?
Z przyjemnością przyjął dreszcz, który przeszedł przez całe ciało bruneta.
Tak, to będzie najlepsze rozwiązanie, przeszło mu jeszcze przez myśl, wsłuchując się w słowa Izayi.
W tej chwili raczej trudno było mu się skupić. Mając pod sobą twardą, zimną posadzkę, na sobie natomiast ciepłe i zdecydowanie za ciężkie ciało blondyna, w głowie mętlik, a w oczach panikę, naprawdę trudno było pozbierać myśli.
On, Izaya Orihara, w sytuacji bez wyjścia. Brzmi nieprawdopodobnie. Jak jakiś żart.
Tak, to żart. Albo sen. Koszmar. Chociaż nie, to nie może być sen, przecież czuje ból w żebrach i powoli zaczyna się dusić.
 -Może lepiej powiedz... jaką odpowiedź... chcesz... uzyskać... Ne, Shizu-chan? - usłyszał swój własny, nieco drżący i stłumiony głos.
- Rozumiem, że nie chcesz rozmawiać - westchnął cicho, podnosząc się lekko, dokładnie na tyle, by pozwolić swojej ręce wejść pod koszulę bruneta. - Więc zrobimy coś innego, dobrze?
-Co ty robisz? Shi-Shizu-chan...! - Tak, kompletnie spanikował. Kiedy poczuł na swojej skórze jego dotyk, po prostu spanikował. - Jeśli masz mnie zabić to po prostu to zrób, a nie... nie baw się mną... !
Dłoń blondyna wywołała u niego kolejny przypływ gorąca i gwałtowny rumieniec.
-Prz-przestań... Przestań! - krzyknął, ponownie podejmując próbę wyrwania się, choć dobrze wiedział, że nic to nie da.
Świetnie. Nie dość, że planuje morderstwo, to jeszcze gwałt. Po prostu za-je-bi-ście.
Nie mając pod ręką żadnej konkretnej rzeczy włożył mu dwa palce między usta.
- Huh? Chcesz mi może wytłumaczyć co jest złego w bawieniu się ludźmi? - zapytał z rozbawieniem, delikatnie podnosząc się z jego ciała.
Nie był pewien dlaczego, ale spodobało mu się to. Może to po prostu satysfakcja z wywołania strachu u tej mendy? Z jednej strony go to podnieciło, ale z drugiej, uznał za obrzydliwe, że chłopak ma jeszcze czelność pokazywać ludzkie odruchy.
Jednak nie wiedział i nie zastanawiał się nad tym, nawet wtedy, kiedy językiem przejechał po szyi bruneta, a dłonią natrafił na jego prawego sutka.
Niekontrolowany jęk uwiązł w gardle.
Nie, nie da się tak łatwo.
Bez zastanowienia ugryzł palce Shizuo, dopiero po chwili przypominając sobie, że przecież blondyn praktycznie nie odczuwa bólu.
Nie chciał tu być. Nie teraz, nie z nim. Nie chciał tego, co teraz sie stanie. I głęboko gardził sobą. Dlaczego to okazuje? Powinien z podniesionym czołem wybrnąć z tego, jak zawsze.
Ale w sumie... Czy na pewno tego chciał?
- Nie gryź, lepiej je obliż, dokładnie... Dobrze ci radzę - uśmiechnął się z wyższością.
Może nie był to najlepszy pomysł, zważywszy na wcześniejsze krzyki czy chociażby samo sumienie blondyna, jednak mimo wszystko nie najgorszy.
Czuł coraz to większe podniecenie, które zastąpiło niemal całą wściekłość jego umysłu, ale mimo wszystko nadal pamiętał. To Izaya. Nie musi się powstrzymywać. Nie powinien być delikatny.
Wykonał polecenie, trochę bojąc się, co może się stać, jeśli tego nie zrobi.
W jego oczach nadal szkliły się łzy.
Jeśli chodzi o Shizuo, nie ma nawet co liczyć choćby na cień delikatności. Zwłaszcza, że blondyn zapewne potraktuje to jako karę.
W każdym razie lepsze to niż śmierć, przemknęło mu przez myśl.
Ale mimo wszystko bał się chyba bardziej, niż gdyby szedł na stryczek. Gdyby miał zginąć - chwila bólu i ulga. Na zawsze. A kto wie, może później inne wcielenie? A tak...
Ściągnął z niego koszulę, po czym bezceremonialnie zajął się ściąganiem jego spodni i bokserek. Nie trwało to długo, ponieważ już po niespełna chwili, bez większego problemu przejechał językiem, po całej długości pleców.
- Hej, Izaya-kun – mruknął nagle, poruszywszy palcami, znajdującymi się w jego ustach. – To będzie twój pierwszy raz? – zapytał, rozpinając własną, dolną odzież, uwalniając w ten sposób stojącą już męskość.
-Z-zamknij się - warknął tylko, ale stłumione słowa nie zabrzmiały tak, jak sobie tego życzył.  Czuł, że jego twarz po prostu płonie ze wstydu.
Nie chciał, tak bardzo tego nie chciał. Jego ciałem targały dreszcze strachu i podniecenia na przemian.
Nie tak, na pewno nie tak to sobie wyobrażał. Ale z drugiej strony... Shizuo był prawdopodobnie jedyną osobą, której mógłby na to pozwolić... Odepchnął od siebie tę myśl.
Usłyszy to nauczyciel. Usłyszy i... I co? Drzwi są zamknięte.
To koniec.
- Nie pomagasz sobie, Izaya-kun - mruknął, wyjmując palce, które następnie skierował na odbyt bruneta.
Za nim jednak zdążył cokolwiek zrobić, wolną ręką zaczął pieścić męskość chłopaka z zadowoleniem stwierdzając, że już od dłuższej chwili jest całkiem twarda.
- Podoba ci się, co? - zapytał, w tej samej chwili, w której włożył w niego pierwszego palca, zastanawiając się przy tym, po co tak w ogóle go przygotowuje. Powinno go boleć, boleć tak jak to, co robi innym. Dlaczego do cholery nie umiał być na tyle bezwzględny?!
-Nhh... - tylko tyle był w stanie z siebie wydusić.
To było... dziwne. Ale nie mógł powiedzieć, że nieprzyjemne.
Po chwili do pierwszego dołączył też drugi palec, potęgując jeszcze nieznane mu dotąd uczucie...
Nie! Nie powinno mu sie podobać! Nie powinien tak reagować na dotyk blondyna. Nie powinien...
Z trudem uniósł rękę i nie namyślając się wiele, przygryzł dłoń, żeby choć trochę stłumić swój głos. Gdyby ktoś cokolwiek usłyszał... Skoro na pomoc i tak nie miał co liczyć, to chyba lepiej, żeby jak najmniej osób o czymkolwiek się dowiedziało. A już najlepiej nikt.
- Wybacz, ale nie do końca zrozumiałem – mruknął, przenosząc rękę z jego przyrodzenia na dłoń, którą brunet próbował się zakneblować – powtórz – zażądał twardo, odsunąwszy ją od jego ust i włożywszy w niego następnego palca.
To mogło zabrzmieć jakby naprawdę był chory, ale chciał wiedzieć czy jest pierwszą osobą, z którą Izaya to robił. Co prawda niezbyt chętnie, ale mimo wszystko.
Zastanawiał się czy ta informacja mógłby go… zadowolić.
To znaczy samo to, że robi to z brunetem, że sam to zaczął. Dopiero w tym momencie zauważył jaka ta sytuacja jest dziwna.
Spojrzał na Izayę i przeklął cicho fakt, że chłopak jest odwrócony do niego tyłem.
-Nahh,.. P-podo-ba - wykrztusił wbrew sobie.
W tej sytuacji chyba faktycznie lepiej będzie nie drażnić blondyna.
Jęknął przeciągle, czując w sobie trzeci palec.
-Shi...Shizu-cha... chan...? - zapytał po chwili. - Dla... czego... to robisz...?
Blondyn jedynie uśmiechnął się pod nosem.
-  Nie, nie. To ja tu jestem od zadawania pytań, w końcu to ty jesteś informatorem, Izaya-kun - przypomniał mu w odpowiedzi.
Nie mogąc się już dłużej powstrzymać, gwałtownym ruchem wyciągnął z niego wszystkie palce, tylko po to żeby zaraz po chwili otrzeć się o jego wejście swoją nabrzmiałą męskością.
Kolejny moment zawahania.
To głupie, przecież nie powinien tego robić. Jego sumienie zabije go pewnie wcześniej od Izayi, ale jaki sens ma przerwanie zabiegu w takim momencie?
- Chcesz tego, Izaya? - wszeptał mu do ucha, oblizując je lubieżnie. Zdawał sobie sprawę, że odpowiedź będzie najprawdopodobniej kłamstwem, wypowiedzianym w geście samoobrony, ale i tak chciał usłyszeć zgodę.
Odruchowo odchylił głowę w taki sposób, żeby blondyn nie mógł ponowić czynności.
Przyspieszony oddech, zdwojone tempo uderzeń serca, podniecenie, pulsujące w całym ciele, a szczególnie w tym jednym miejscu... ale mimo to...
-Nie - szepnął, tylko na wpół zgodnie z prawdą.
Umysł sprzeciwiał się, owszem. Ale ciało wręcz przeciwnie, błagało o więcej rozkoszy, której nigdy wcześniej nie zaznało od drugiej osoby. I znów alarmował rozum. Nie otrzyma jej od Shizuo. Nie w takich... okolicznościach.
- Naprawdę sobie nie pomagasz, pchło - mruknął, wchodząc w niego jednym, zdecydowanym pchnięciem.
Frustracja wywołana szczerą odmową wypełniła jego ciało. Brunet po prostu wiedział co zrobić czy powiedzieć żeby wyprowadzić go z równowagi i to w każdej możliwej sytuacji.
Nie czekał aż chłopak się przyzwyczai, robił swoje. W końcu tego nie chciał, więc postanowił zrobić to jak najszybciej, ponieważ przerwać nie może.
Przeklinał w duchu swoją dziecinną postawę, jednak emocje wzięły górę. Ta parszywa menda, po prostu tak na niego działała.
W sumie to Izaya nie musiał robić kompletnie nic żeby go zdenerwować, bo nawet to wyprowadziłoby go z równowagi. Śmieszne co z nim robił.
- Idiota - skwitował cicho, nie za bardzo wiedząc czy mówi o sobie, czy o brunecie.
Mimo, że starał się powstrzymać, wrzasnął.
Łzy do tej pory jedynie wypełniające oczy, spłynęły obficie po policzkach, znacząc je mokrymi strużkami. Ból był wręcz nieludzki. Izaya miał wrażenie, jakby rozrywano go na pół, powoli, ze zwierzęcym okrucieństwem... Bezbronne ciało przeszywały kolejne spazmy bólu, nie mógł powstrzymać drżenia, nawet nie próbował.
Liczył się tylko ten obezwładniający ból, jeszcze potęgowany kolejnymi pchnięciami, choć wydawało się to już niemożliwe.
Czuł gorące stróżki, spływające po jego udach ale nie chciał wiedzieć, czy to krew.
-Shi...zu...chan... - wykrztusił, dławiąc sie łzami. - Boli... bardzo... pro-szę... prze...przestań... daj mi... chwi...lę...!
Blondyn zwolnił znacząco, jednak się nie zatrzymał.
Chciał to skończyć, wrócić do domu i zapomnieć. Zapomnieć o istnieniu bruneta, jedynej istoty na świecie, sprawiającej, że sam stawał się równie potwornym stworzeniem, co on. Obrzydliwe. Po prostu odrażające i odpychające, tak samo jak czerwona substancja, spływająca po nogach Izayi.
Z ulgą stwierdził, że jest już u kresu i w sumie z lekkim zdziwieniem, ponieważ szczerze do tej pory nawet nie spodziewał się, że można dojść w takiej sytuacji.
Czując niekontrolowane dreszcze drugiego ciała i szloch, w sumie to nawet płacz, już zaczął mieć wyrzuty i nie pomagało tłumaczenie, że to przecież nie kto inny jak Orihara, Izaya Orihara.
Nie pomagało nic.
-Shi..zu-cha...an... Pro...szę... ja... już...
Płakał. Naprawdę płakał. Z bólu, złości, pogardy dla siebie samego i nienawiści do osobnika za nim.
Mimo, że blondyn zwolnił, niewiele to pomogło.
Wiedząc, że nikt nie może usłyszeć jego krzyków, za wszelką cenę starał sie je jakoś stłumić. W pewnym momencie także z kącika ust spłynęła krew ze zbyt mocno przygryzionej dłoni.
Nie, zdecydowanie nie tak wyobrażał sobie swój pierwszy raz.
Jedyną pocieszającą myślą było, że za kilka godzin będzie albo w swoim domu, albo hospitalizowany. Nie ważne, gdzie, byleby jak najdalej od blondyna.
Dlaczego nauczyciel nie reaguje? Musiał usłyszeć jego krzyki. Może stchórzył? Nie wie, co tak naprawdę się utaj dzieje... Osobiście Izaya wolałby być pobity do nieprzytomności, niż... niż znaleźć się w takiej sytuacji.
Każda kolejna sekunda utwierdzała go w jednym przekonaniu: Shizuo nie może być człowiekiem. Nie może i już. Przecież on kocha wszystkich ludzi.
Chciał już z niego wyjść, ale chłopak był taki ciasny... i podniecający, i po prostu nie dał rady.
Doszedł, doszedł w im, doszedł w Izayi.
Możliwe, że gdyby nie rozrywające go od środka sumienie, skakałby teraz z radości, krzycząc i śmiejąc się entuzjastycznie.
Dlaczego mimo wszystko nadal było mu żal tej pieprzonej mendy?! To nienormalne! On sam się prosił! Mógł uciec, na pewno, zawsze mu się udawało, więc... Czemu? Czemu teraz?
Rozszerzył oczy w geście niedowierzania, to na pewno nie dla tego, przecież to głupie.
Rzucił niepewne spojrzenie na drżące ciało bruneta, gdyby wtedy przestał nie musiałby tego oglądać. Odrażające. On był odrażający, jak w ogóle mógł zrobić coś takiego?
Nie, koniec. Nie da nic po sobie poznać.
Odetchnął powoli, próbując w ten sposób przywrócić trzeźwość umysłu. Mimo wszystko musiał coś z nim zrobić, ale jeśli teraz go dotknie... Izaya może nie być skory do współpracy. Chociaż w sumie, jak zawsze.
- Pomóż ci czy sam sobie poradzisz? - zapytał nagle, kończąc zapinać spodnie. Powoli, bardzo powoli, ukrywając drżenie głosu.
Jedną osobą, która powinna mieć żal i czuć się winna nie mógł być blondyn, to byłoby śmieszne, poza tym gdyby pokazał któreś z tych uczuć nie tylko sumienie, ale sam Izaya nie dałby mu żyć.
Shizuo doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
Kiedy brunet w końcu poczuł w sobie gorącą ciecz, zamarł.
Koniec. Już po wszystkim.
Jego ciało jednak miało chyba inne zdanie. Ból niemal nie ustąpił, powracał przy każdym, najmniejszym ruchu, narastające mdłości utrudniały logiczne myślenie. Po policzkach nadal płynęły łzy.
Ale nawet w takiej chwili postanowił coś zrobić. Jego natura manipulatora była silniejsza niż nawet instynkt samozachowawczy.
Powoli odwrócił się, żeby spojrzeć na swojego oprawcę, jak zbesztany pies.
Przełknął ślinę, słysząc jego pytanie. Doskonale wiedział, że samemu będzie ciężko się ubrać, ale sama wizja kolejnego dotyku blondyna wywołała u niego lodowaty dreszcz.
Pociągnął nosem i otarł łzy, po czym za wszelką cenę starając się ignorować ból, zaczął się ubierać.
-Nienawidzę cię, Shizu-chan - wyszeptał w końcu. - Nie masz prawa... uważać się za lepszego niż ja. Nie bez powodu... jesteś Bestią z Ikebukuro.
Chciał zniknąć. Po prostu zapaść się pod ziemię, albo wyparować. Albo chociaż skulić się i tak zasnąć. Zapomnieć, chociaż na moment, o tym, co się stało.
Ale w tym szaleństwie była i pocieszająca myśl. Blondyna jak nic zeżrą wyrzuty sumienia. A on będzie miał prędzej czy później swoją zemstę. O, tak. Najsłodszą zemstę, jaką kiedykolwiek wymierzył.
Shizuo prychnął, odwracając wzrok.
Niewzruszonym krokiem udał się w stronę drzwi.
- Twoje słowa są jak jad – skwitował, wyciągając klucze. - Ale skoro jesteś taki pewny siebie na pewno uda ci się ogarnąć ten bałagan, Izaya – warknął, wychodząc z pomieszczenia.
Nie uszedł jednak daleko, ponieważ już po chwili, zjechał na podłogę, mrużąc oczy.
Najlepiej będzie jeśli w ogóle nie będzie o tym myślał, brunet nie powinien do tego wracać, a tym bardziej komuś o tym powiedzieć. Co jeśli? Cóż, najwyżej pójdzie siedzieć, ale wtedy przynajmniej mu ulży. Poza tym co dzisiaj jest? Dzień użalania się nad robactwem? Też coś.
Szybkim tempem opuścił szkolne mury, oczywiście po dość długiej wizycie w łazience.
Chciał go jeszcze pocałować, pogładzić po włosach, spojrzeć w te iście piekielne oczy, dziwne prawda? Nadal nie miał dość…
Obserwował jak blondyn opuszcza pomieszczenie i dopiero, kiedy zniknął z pola widzenia, spróbował wstać. Z trudem utrzymał się na nogach, ale kiedy postawił pierwszy krok, natychmiast znów znalazł się na podłodze. I znów płakał. Zabawne, w ciągu kilkunastu minut wypłakać więcej niż przez minione lata.
Z niemałym zaskoczeniem stwierdził, że jedynym, czego teraz chciał, poza znalezieniem się już w mieszkaniu, było, żeby Shizuo wrócił. Wrócił i przytulił do siebie. Przeprosił. Powiedział, że będzie dobrze. Może nawet... pocałował?
Dość!
To chore. I nienormalne.
Z nową zawziętością podniósł się z klęczek i chwiejnie, przytrzymując się ławek, ruszy stronę drzwi. O, jak bardzo nie chciał teraz spotkać nikogo. Ani nauczyciela, ani żadnego ucznia, ani ttym bardziej Heiwajimy
Nadal niepohamowanie drżąc i tłumiąc szloch wyszedł na korytarz.
Zaraz będzie już w domu. Zmyje z siebie wszystkie dowody i zaśnie, zapomni.
Ale mimo tych myśli, droga wcale nie była łatwiejsza. Co chwila zatrzymywał się, bo palący ból uniemożliwiał dalszy marsz.
Miał śmieszne wrażenie, że przez kilka dni będzie poważnie niedysponowany.

~

-Shizuo, ty mu to zrobiłaś? - zapytał powątpiewająco Shinra, kiedy tylko znalazł blondyna.
Kiedy dowiedział sie, w jakim stanie jest Izaya, mimo świadomości, że przecież zasłużył, ogarnęła go wściekłość. Jak można zrobić coś takiego drugiemu człowiekowi? Może i nawet nie do końca świadomemu swojego człowieczeństwa, ale jednak?
-Musieli mu założyć szwy, Shizuo. Do końca tygodnia ma leżeć na obserwacji. A i potem pewnie nie będzie długo zdolny do normalnego funkcjonowania. Proszę, powiedz, że nie masz z  tym nic wspólnego.
- A skąd wniosek, że to od razu moja wina? – prychnął, nadal nie patrząc na lekarza, wpatrywał się w okno, naprzeciw siebie. – Co w sumie nie jest zbyt mylne z prawdą, bo ta szumowina i tak mnie w to wciągnie, ale żeby dał się wsadzić do szpitala? – Ponowił wcześniejszą przyszłość odsuwając się od szyby. – Mam go w dupie, może tam nawet zdechnąć – warknął po dłuższej chwili.
Nadal miał wyrzuty, jednak w tym momencie przysłonięte były wściekłością. Jak dziecko, jednak wciąż miał mu to za złe. Od zawsze go prowokował, więc ma za swoje, poza tym mu odmówił… To normalne i nie myślał, że mogłoby być inaczej, a nawet jeśli to wątpił, żeby w jego głosie pojawiłaby się szczerość, ale to nie dawało mu spokoju.
Poza tym jego drżące ciało i o dziwo, zapłakane oczy.
Ten widok był niemal wstrząsający. Och, nawet nie „niemal”, on po prostu taki był. Izaya pokazujący swoje uczucia, chociaż w małej mierze, to jednak. Obrzydliwe! Obrzydliwe, że ma czelność i to dopiero teraz, kiedy blondyn zrobił coś takiego, pokazać mu, że on też i to naprawdę jest człowiekiem.
-Chyba powinieneś tam pójść - mruknął Shinra, po czym dodał szybko, poprzedzając zapewne nadchodzące pytanie - Dużo majaczył przez sen. Stąd wiedziałem, że masz z tym coś wspólnego - wyjaśnił cicho. - Woła cię, Shuzo.



17:53:14
Minęły dokładnie dwa tygodnie, a ta pijawka już zdążyła pojawić się w szkole, zachowywał się też prawie normalnie, ponieważ dokładnie przed chwilą blondyna ominęła biegnąca z płaczem brunetka.
Starał się omijać go szerokim łukiem, zważywszy na to, że mimo własnemu niedowierzeniu naprawdę wołał go wtedy przez sen, potęgując całą odrazę do siebie, którą z niechęcią nosił Shizuo, ale po prostu ciągle wpadał na ślady jego bytu. Czyżby nawet ci na górze nie byli po jego stronie? Z tego co słyszał Izaya był ateistą, więc skąd ta zła energia skierowana na blondyna?
Ignorując fakt, że zmierzał właśnie do klasy, w której odbywały się jego zajęcia, zmienił kierunek, ruszając w stronę stołówki. Najwyżej poczeka, jedząc jakąś zmutowaną kanapkę. Norma.
Izaya jak zwykle siał spustoszenie w psychice przypadkowo napotkanych osób, teraz jeszcze intensywniej, by po prostu nadrobić dwutygodniową bezczynność. Nie, na nudę nie narzekał, głównie z powodu niespodziewanych wizyt blondyna. Ten osobnik naprawdę go zaskakiwał. Najpierw bezdusznie zgwałcił, później jakby nigdy nic się nie stało, odwidział w szpitalu.
Chociaż sama hospitalizacja nie była mu na rękę. Pozbawiony wszelkiej łączności ze swoimi ofiarami... nie mógł czuć się spełniony. Jak w ogóle do niej doszło? Pamiętał tylko tyle, że szedł do domu, a później... chyba stracił przytomność. No i obudził się już w białym pokoju, po jakimś cholernym zabiegu, podpięty siecią kabli do jakiejś aparatury. Nie znosił lekarzy. Zawsze wszystko wyolbrzymiali. Nawet coś takiego ....
Nagle na końcu korytarza dostrzegł znajomą sylwetkę.
-Shiizuuu-chaaan!~ - zawołał na cały głos. O, tak, znów będzie po staremu. Jakby tego wydarzenia nie było. Tak po prostu.
Tylko dlaczego, kiedy blondyn na niego spojrzał, jego serce na moment zamarło...?
Wpatrywał się w niego krytycznym spojrzeniem, a reakcja była natychmiastowa, wszystkie wspomnienia wróciły, a złość potęgowało bicie serca.
Mimo wszystko nie mógł nic zrobić, prychnął pod nosem i odwracając wzrok ruszył przed siebie. Więc to tak czują się mordercy, widząc rodzinę swoich ofiar, co? Okropne.
Ignor? No, sam się o to prosi....
Bez zastanowienia przyspieszył i na wpół biegnąc po prostu objął go od tyłu ramionami na wysokości szyi.
O nie, ignorować się nie pozwoli.
-Stęskniłeś się za mną, Shizu-chaan?~ - zapytał, olewając dziwnie patrzących na niego rówieśników.
- Co ty do kurwy nędzy robisz?! – ryknął, odklejając od siebie łapy bruneta.
Czego on znowu chce? Mało mu było? Czy może chce powtórkę z rozrywki? Mały, wredny kleszcz. Nie może przeżyć bez uczepienia się kogoś, co? – takie i inne myśli, kłębiły się w jego głowie, chociaż starał się bardziej skupić na osobniku za nim.
-Nadal nie oddałeś mi mojego noża - wyjaśnił beztrosko. - Chyba nie chcesz odpowiadać za kradzież, ne, Shizu-chan?~ - zapytał uśmiechając się.
Nie zamierzał go uświadamiać co do faktu, że wie o odwiedzinach. Za każdym razem, kiedy pojawiał się blondyn, udawał, że śpi. Czasami naprawdę spał... To było dużo zabawniejsze, obserwować go spod przymkniętych powiek, jak ujmuje jego dłoń i cicho przeprasza... Dużo zabawniejsze niż użeranie się z nim.
Ale nóż naprawdę chciał odzyskać.
- Gdybym ja go jeszcze miał – burknął cicho, posyłając mu mordercze spojrzenie, jak w sumie każdemu uczniowi w tym momencie. – A teraz spierdalaj, rozumiesz czy mam może ułatwić ci to skomplikowane zadanie?
-Shizu-chan, nie powinieneś się tak denerwować - westchnął, na wszelki wypadek faktycznie przygotowując się do ucieczki. - Chciałem się tylko przywitać, a ty już... Nieładnie - pogroził mu palcem jak przedszkolakowi. - Widzę, że wcale nie masz wrzutów sumienia po tym, co zrobiłeś... - urwał, znacząco zerkając na otaczający ich tłum z niemym "chyba lepiej będzie, jeśli oni się nie dowiedzą, prawda?".
Blondyn warknął coś pod nosem, po czym nie wiele się zastanawiając, niemal zamknął dłoń na krtani bruneta.
- Nie testuj mojej cierpliwości, jasne?! – Mówić to, przycisnął go do ściany.
Miał szczerą ochotę go zgnieść, zabić i zatańczyć nad jego grobem. Oczywiste, że musiał uczepić się akurat jego! Na tysiące osób w całej szkole! Perfidnie wykorzystuje fakt, że tutaj nie może mu nic zrobić, ale ciekawe co by powiedział, gdyby Shizuo wyniósł go teraz z budynku. Błagałby o wypuszczenie, krztusząc się od łez! Parszywa, zdradliwa menda!
-Shi...zu-chan - wykrztusił, walcząc o każdy oddech. - Khh... Puść...
Dobrze wiedział, że blondyn go nie zabije. Nie tutaj, nie przy tylu świadkach. A przecież zanim zginie albo znów... będzie ofiarą czegoś innego... chce coś zrobić. Sprawdzić.
Za każdym razem, kiedy Shizuo, przekonany, że brunet śpi, odwiedzał go w sali szpitalnej, Izayę męczyło pewne pytanie, na które MUSIAŁ poznać odpowiedź.
- Też coś – prychnął, opuszczając dłoń. – Myślę, że się zrozumieliśmy, więc won – mruknął, odwracając się z zamiarem odejścia. Nie było to trudne, bo mimo ogromnej publiczności, gdzie tylko spojrzał robiło się miejsce, dzięki któremu bez problemu udało mu się wejść do stołówki.
 Co prawda nie należało to do jego najlepszych pomysłów, biorąc pod uwagę fakt, że za niecałe pięć minut zaczną się lekcje, jednak nie chciało mu się już wracać. Najwyżej oleje, angielski nie zając, nie ucieknie, prawda?
-Shizu-chan? - Odruchowo rozcierając szyję, przytrzymał blondyna za rękaw koszuli. - Musimy... porozmawiać - powiedział cicho. - Bez świadków.
- Nikomu nie powiem, jeśli sam nie wypaplasz to nikt się nie dowie, nie mam zamiaru się tym chwalić – wyprzedził cały tok rozmowy, wyrywając mu skrawek materiału z dłoni.
-Nie... Shizu-chan, nie o to chodzi - powiedział jeszcze ciszej, spuszczając wzrok.
Przełknął ślinę. Naprawdę chciał wiedzieć.
Och, czy on po prostu nie może się zgodzić? Przecież wie, że Izaya nie ma przy sobie broni, więc nic mu nie może zrobić...! Poza tym, nawet jeśli, nie jest ani trochę ciekaw?
- Więc czego chcesz? Odszkodowania? – zapytał sarkastycznie, przeszywając go spojrzeniem.
Czuł dziwny ucisk w żołądku, który zabijał całą wściekłość. Znowu wyrzuty sumienia, blondyn chyba tego nie przeżyje. Niech on już sobie idzie i da mu święty spokój.
Nienawidził go, prawda? Więc mógłby już przestać za nim łazić, prowokować, prześladować go i wpadać w najmniej odpowiednim momencie. Tak, póki jeszcze w jakiś sposób się kontroluje.
-Shizu-chan, to ci zajmie tylko chwilkę, naprawdę... - zapewnił go, znów chwytając za rękaw. - Chcę po prostu cię o coś zapytać, tylko... nie przy innych.
W duszy na wpół klną, na wpół się śmiał. Głównie z powodu swojego zachowania. Jak dziecko, naprawdę. Ale w tej sytuacji po prostu nie był w stanie czekać na rezultaty długotrwałej manipulacji. Chciał wiedzieć. Już. Teraz.
- Dobra – zaczął niepewnie, rzucając spojrzenie na przepełnioną stołówkę i równie tłoczny korytarz – w takim razie prowadź gdzieś, gdzie nie ma „innych” – dodał zaraz po chwili, czekając na reakcje.
Izaya bez słowa, nadal trzymając rękę blondyna, odwrócił się i poprowadził go przez korytarz.
Wejście na dach było zabronione, ale kto by się przejmował? Najwyżej wychowawca ich ochrzani. Bo w kozie chyba już nikt nie odważy się ich zostawić.
Uśmiechnął sie do siebie. To musi wyglądać co najmniej dziwnie. Dwie osoby, będące postrachem nie tylko szkoły ale i całego Ikebukuro, jakby nigdy nic idą sobie praktycznie za rączkę po korytarzu.
Nie zwracając uwagi na przechodzących w pobliżu uczniów i dyżurnego nauczyciela, otworzył drzwi prowadzące właśnie na dach szkoły.
- To serio jest konieczne? – wypalił nagle, pokonując bodajże połowę schodów.
Nie odpowiedział. Myślami błądził właśnie w zbliżającej się chwili.
I nie, nie zapyta. Przecież to oczywiste, że odpowiedź byłaby nieszczera. Ale w takim razie jak...?
Pchnął kolejne drzwi i stanął na dachu. Podmuch zimnego powietrza zmierzwił mu włosy, ale zignorował to.
Zaczekał, aż Shizuo zamknie za sobą drzwi i wtedy podszedł do niego. Bardzo blisko.
-Shizu-chan... - zaczął i natychmiast zamilkł. Co teraz, co teraz?
On, Izaya Orihara, pozbawiony pomysłu. A czas się kończy. W każdej chwili blondyn może najzwyczajniej w świecie odejść.
Błądził wzrokiem po jego koszuli, jakby spodziewał się znaleźć na niej podpowiedź.
No dobra. Improwizujemy.
Stanął na palcach i lekko musnął ustami wargi blondyna.
Natychmiast odwrócił wzrok. Dlaczego? Powinien obserwować jego reakcję! Powinien z zimną krwią zobaczyć, co teraz chłopak zrobi i... Dlaczego do jasnej cholery czuje gorąco na twarzy?
- Serio… co ty robisz? – mruknął ze zdezorientowaniem. – Próbujesz mnie sprowokować?
Dziwnym faktem było to, że nie pomyślał o tym w taki sposób, w jaki powinien. Nawet nie przyszło mu do głowy to, że jest to obrzydliwe czy odrażające. Co prawda był lekko zaintrygowany i może z większym trudem szło mu kojarzenie wszystkiego, ale podobało mu się to. Taka inicjatywa z jego strony, ale przecież to Izaya.
Całkiem możliwe, że jest to tylko jego następna, głupia gra. Sprowokuje go, a on złapie przynętę, wtedy wyśmieje albo co gorsza, gdzieś tutaj może być kamera!
Potrząsnął głową, odpychając w ten sposób wszystkie myśli, wbijając podejrzliwe spojrzenie w bruneta, który wyglądał jakby naprawdę nie wiedział co chce zrobić.
-N..Nie. Przepraszam. Chciałem...  - wydukał, oprzytomniawszy nieco. Po co on mu się tłumaczy?! I co to ma być?! "Przepraszam"?!
Ze zdumieniem przyjął uścisk w klatce piersiowej. Uścisk... żalu? Nie, nie, nie. Nie ma mu się podobać. Chciał cos sprawdzić i... i... I nadal nie wie... Czy blondyn na serio coś do niego... Albo on do blondyna... Choć tego drugiego był pewien jeszcze mniej.
Bez zastanowienia sięgnął w stronę klamki.
- „Przepraszam”? – powtórzył cicho, mrużąc oczy.  Złapał bruneta w pasie, zanim tamten zdążył wyjść. - Mam cię zacząć szantażować czy w końcu mi powiesz po co te całe zamieszanie, hm?
-Szantażować? - uniósł brwi w geście zaskoczenia. - Niby czym?
Niedobrze. Bardzo niedobrze. Nie miał pojęcia, do czego może dojść. Jakoś nieszczególnie miał ochotę sie tłumaczyć, ale chyba Shizuo nie zechce powtórzyć ostatniego razu? Nie, prawda? Nie zrobi tego?
Niezależnie od tego, co blondyn planował, Izaya postanowił tym razem zachować spokój. Zaledwie piętro niżej trwa właśnie przerwa. Tak samo, jak i trzy piętra niżej, na zewnątrz. Jeśli zacznie krzyczeć, na pewno ktoś usłyszy....
Dlaczego aż tak sie boi?
Czemu jego mięśnie machinalnie spinają sie pod dotykiem blondyna?
- Wiesz, mógłbym cię przez „przypadek” zrzucić z dachu czy coś takiego, tym razem byłoby to przestrogą dla młodszych żeby się tu nie kręcili, więc nie zrobiłbym czegoś aż tak złego – mruknął,  czując w swoich nozdrzach zapach bruneta. Był dziwny, drażniący, ale mimo wszystko przyjemny. W sumie to po prostu dziwny, tak samo jak i właściciel. – Poza tym… zawsze mógłbym cię wywlec ze szkoły to, to w sumie najmniejszy problem… i… hm, bardzo dużo opcji – dokończył z przekąsem, przyciskając go bardziej do siebie.
Wiedział, że nie powinien tego robić, zważywszy na to, że niedawno zrobił to z nim… do tego wbrew jego woli, ale jego dotyk był tak rzadki zjawiskiem, że trudno było mu się go oprzeć, poza tym jak na razie nie robi nic złego.
Chociaż trudno było powiedzieć czy szantażowanie kogoś tym, że będzie się go szantażować nie jest niczym złym?
Jest na straconej pozycji.
Nerwowo przełknął ślinę.
-Po co ci to wiedzieć? - burknął po chwili ciszy.
Niech odpuści. Zazwyczaj przecież nie interesowało go postępowanie bruneta. Czemu tym razem miałoby być inaczej?
I mniejsza z tym, że tym razem to postępowanie dotyczy blondyna. Czemu docieka? Czemu...?
Czemu Izaya panikuje?
- A czy nie po to szedłem tu przez te jebane schody? Do tego sam mnie tu wywlekłeś – warknął z jawną irytacją. Pierwsze wyciągnął go na sam dach szkoły, a teraz jak gdyby nikt nic ma zamiar zejść i zrobić z niego idiotę? Jego niedoczekanie.
-Przecież cię przeprosiłem! Puść... Shizu-chan... - wbił spojrzenie w drzwi przed sobą. Droga ucieczki była tak blisko... Ale dla niego nieosiągalna z powodu blondyna, wciąż obejmującego go w pasie. - Nie chcę znowu... - wyrzucił w końcu z siebie, ku własnej irytacji znów czując łzy gromadzące się w oczach na samo wspomnienie bólu.
- A pierdol się – rzucił szybko, puszczając bruneta. – Następnym razem jak będziesz chciał mi kurwa powiedzieć jebane „Przepraszam” to do kurwa powiedź, a nie wyciągaj mnie na sam dach! – krzyknął jeszcze, pozwalając frustracji opuścić jego ciało.
Nie czekając na nic ruszył w stronę barierki, nie chciało mu się już wracać na lekcje, poza tym musiał się ogarnąć i w ogóle do cholery przez tą mendę za dużo przeklina, przejmuje się i denerwuje!
Izaya natychmiast dopadł drzwi, ale zawahał się. Zerknął za siebie, a widząc blondyna drżącego ze wściekłość kilka metrów dalej, zrezygnował z ucieczki na dobre.
-Shizu-chan... - mruknął, ocierając oczy.
Czego do jasnej cholery chciał od blondyna? Przez krótką, bardzo krótką chwilę miał nadzieję że Shizuo odwzajemni pocałunek. Nie mógł się tego wypierać. Czy to robiło z niego pedała? Może i tak. Ale było mu wszystko jedno.
A teraz... Przecież nie może tak po prostu do niego podejść i powiedzieć, o co mu chodziło! Nie, nawet jak na niego to byłoby przegięcie. Jeśli Shizuo cokolwiek rozumie, albo chociaż się domyśla, sam do niego przyjdzie. A Izaya może mu to tylko trochę ułatwić, jeśli już.
Odwrócił sie i zbiegł po schodach na pusty już korytarz.
- Idiota – skwitował na głos. – Idiota, menda, pchła, psychopata, oportunista i Bóg wie, co jeszcze – zaśmiał się ochryple.
Przez niego chyba naprawdę się załamie.


Niechętnie przewrócił się na drugi bok, leżał już tutaj od godziny i jego kości zdążyły zdrętwieć, poza tym nie było tutaj zbyt wygodnie, ale cóż, zastanawiał się czego brunet od niego chciał. Serio to odszkodowanie? Czy może wyznanie miłosne? Wszystko brzmiało tak samo nieprawdopodobnie.
Zaśmiał się cicho.
Mógł go wtedy zostawić, umarłby, a on miałby święty spokój! Zapomniałby, na pewno by o nim zapomniał. Z resztą dlaczego nie dał rady teraz? Zacznie go ignorować, to nie może być przecież takie trudne…


~ 

Izaya jeszcze raz przeczytał list, nadal nie wiedząc, co do jasnej cholery wyprawia.
Nie miał pojęcia, co sie z nim dzieje. I to już od dobrych trzech tygodni, czyli czasu, kiedy trafił do szpitala.
Od czasu, kiedy pierwszy raz był bliżej Shizuo niż kiedykolwiek. Od czasu, kiedy blondyn przychodził do sali, w której udawał, że śpi.
Potrząsnął głową.
Przecież nie podpisał listu. Nie ma mowy, żeby Shizuo go o to podejrzewał, jeśli nie czuje tego samego, co on. Idealnie dobrane słowa. Jak zakodowana wiadomość, taka z drugim dnem. Jeśli blondyn też go... lubi, będzie wiedział. Jeśli nie... To trudno.
Dopilnował, żeby nikt go nie zobaczył i z zadowoleniem umieścił zaklejoną kopertę w szafce Shizuo.
Pozostaje czekać.




Lacie12
17:53:29
dżo D:
17:53:31
dużo*




Meards.
17:53:50
No wow. -.-




Lacie12
17:54:05
xD
17:54:09
jestesmy mega
17:54:09
xD




Meards.
17:54:43
Ta... x D




Lacie12
17:54:48
uhh
17:54:49
xD
17:55:12
w ogole tego troche nie ogarniam
17:55:13
xD
17:55:22
no bo pacz
17:55:22
xD
17:55:25
wychodzi na to
17:55:36
ze izaya zakochal sie w osobie ktora go zgwalcila
17:55:37
xD
17:55:39
wiesz
17:55:43
to nawet jak  na niego...
17:55:44
neinormalne
17:55:45
xD




Meards.
17:55:57
Ale ty dodałaś ( na początku ), że chce coś sprawdzić x D.
17:56:00
Czy coś x D.




Lacie12
17:56:02
nooo
17:56:09
bo chcial sprawdzic
17:56:11
czy




Meards.
17:56:19
Czy? :D




Lacie12
17:56:36
bo shizu oniego przychodzil. i chcial sprawdzic jakby zareagowal gdyby w sumie wyznal mu milosc
17:56:37
xD
17:56:39
a poite,
17:56:41
potem*
17:56:42
jakos tak
17:56:43
xD
17:57:03
wiesz chcial sprawdzic czy shizu go lofcia ale przypadkowo no




Meards.
17:57:38
Uch... to zrobimy tak, Izaya zawsze kochał się w Shizuo i teraz, po tym jak ten go zgwałcił i zaczął ignorować - nie odzywać się, zauważył jak mu go brakuje, poza tym przecież go przepraszał! Wtedy w szpitalu :D.




Lacie12
17:58:02
tak tak ale shizu wtedy myslal ze izaya spi normalnie by go chyba nei przeprosil nei>
17:58:02
xD
17:58:05
?




Meards.
17:59:02
Sama napisałaś, że chwytał go za rękę i przepraszał cicho, miałam się z tym sprzeczać, ale sobie myślę, że no dobra - niech bedzie x D.




Lacie12
17:59:10
no tak ale...
17:59:10
xD
17:59:16
not o bysmy musialy tropche skasowac
17:59:17
xD
17:59:20
i inaczej napisac
17:59:21
xD




Meards.
18:00:19
Nom... i może... jak to zrobimy? x D!
18:00:26
To MUSI być zajebiste x D.




Lacie12
18:00:32
xD
18:00:33
JAK!?
18:00:33
xD




Meards.
18:00:37
NIE WIEM x D.
18:00:41
Ty




Lacie12
18:00:44
?
18:00:45
xD
18:00:45
ja
18:00:46
xD






Meards.
18:00:48
Albo damy tą naszą rozmowę! x D
18:00:50
Tą, tą ! x D
18:00:52
Całą x D.




Lacie12
18:00:54
O_O
18:00:56
niee
18:00:56
xD
18:00:57
hahaha
18:00:59
alboi dobra




Meards.
18:01:00
Tak x D.




Lacie12
18:01:00
xD
18:01:00
hahaha
18:01:03
o lul
18:01:03
xD
18:01:05
lul mi nas
18:01:06
xD
18:01:09
lulululu
18:01:09
xD




Meards..
18:01:10
Noo, i bd mieć opowiadanie i to w jednym :D.




Lacie12
18:01:14
tak tak
18:01:14
xD




Meards.
18:01:15
Cii, bo to też będzie x D.




Lacie12
18:01:16
hahahha
18:01:19
okej okej
18:01:20
juz




Meards.
18:01:21
Ok, zachowujmy się naturalnie x D.




Lacie12
18:01:22
czekaj
18:01:24

18:01:34
*
18:01:40
Pozdrawiam brata :D
18:01:43
i babcie
18:01:44
:D




Meards.
18:01:45
-.-




Lacie12
18:01:46
i tate




Meards.
18:01:48
;facepalm;




Lacie12
18:01:48
ej nie
18:01:50
tate nioe
18:01:55
bo czytal mim oje yaoi
18:01:56
xD
chyba
18:01:57
xD
18:01:58
moje*




Meards.
18:02:01
; mega facepalm ;




Lacie12
18:02:04
ćśiiii
18:02:05
xD
18:02:13
o i panią ze spożywczego też pozdrawiam




Meards.
18:02:16
-.-




Lacie12
18:02:20
jeszcze si epoliczymy ; za tego grosika ;>




Meards.
18:02:21
Zamknij się już x D.




Lacie12
18:02:21
xD
18:02:23
juz
18:02:24
xD




I cry tonight.
18:02:42
Ok, ale musimy to zmienić x D.




Lacie12
18:02:47
co?
18:02:47
xD




Meards.
18:02:48
To się zrobiło nudne...
18:02:50
No opowiadanie x D.




Lacie12
18:02:51
tak...
18:02:53
zgadzam sie
18:02:54
.__.




Meards.
18:02:57
No, więc jak?




Lacie12
18:03:00
ej wiem
18:03:01
:D
18:03:04
zrobimy sonde
18:03:05
:D
18:03:07
na blogu
18:03:07
:D




Meards.
18:03:09
/
18:03:09
?
18:03:11
Jaką?




Lacie12
18:03:13
czytelnicy zadecyduja
18:03:15
co sie ma stac
18:03:16
:D
18:03:23
nier wiem
18:03:23
xD




Meards.
18:03:24
Nie za mało ich? x D




Lacie12
18:03:27
odwala za nas czarna robote
18:03:28
xD
18:03:30
ćsiii
18:03:31
xD




Meards.
18:03:32
Zagłosują z dwie osoby x D.




Lacie12
18:03:35
no i dobrze
18:03:35
:D
18:03:37
o
18:03:39
lepiej
18:03:40
:D




Meards.
18:03:42
? x D




Lacie12
18:03:45
niech podadza propozycje
18:03:50
wybierzemy t najsensowniejsza
18:03:51
xcd
18:03:53
xD*




Meards.
18:04:23
Uuu, to robimy tak, damy tą CAŁĄ ( tak CAŁĄ ) rozmowę i to opowiadanie co mam na razie... no i robimy tę sondo-podobne-coś :D.




Lacie12
18:04:32
zgadzam sie
18:04:32
:D




Meards.
18:04:35
Uch, przydałby się Karol, może być coś poradził x D.
18:04:36
by *




Lacie12
18:04:37
xD
18:04:39
.__.
18:04:40
no
18:04:42
ale...
18:04:44
.______-.
18:05:05
dobra
18:05:07
:D
18:05:09
to co?
18:05:11
doddajemy>?
18:05:11
xD
18:05:12
hahaha
18:05:14
o fajnei
18:05:17
nie trzeba poprawiac
18:05:17
:D




Meards.
18:05:26
Oj, trzeba, bo na blogspocie nie będzie emotek x D.
18:05:31
W sensie tych ":D" :D




Lacie12
18:05:32
D:
18:05:38
trudno
18:05:38
xD




Meards.
18:05:40
I nw czy bd ": D" czy normalnie ":D"




Lacie12
18:05:42
xD




Meards.
18:05:45
Ale to bd brzydko x D
18:05:48
Ale Ok x D.




Lacie12
18:05:49
a pff
18:05:51
>_<
18:05:58
mysle ze nam wybaczą
18:05:58
xD




Meards.
18:06:03
Tak że, DZIĘKUJEMY TYM, KTÓRZY WYTRWALI DO KOŃCA. : D




Lacie12
18:06:10
xD




Meards.
18:06:11
x D




Lacie12
18:06:16
czuje sie jakby nas monitorowali
18:06:16
xD




Meards.
18:06:19
Cii x D.




Lacie12
18:06:23
xD




Meards.
18:06:24
x D
18:06:27
Dodaj to x D.


~



No i wyszło, że ja dodałam. >.<
Tak więc, notka z okazji Dnia Dziecka... WTF? Sorry, rozpoczęcia nowego roku szkolnego. x D
Myślę, że wam się spodobała. x D
No i prosimy dodawać komentarze z propozycjami o czym może być nas następny FF, zostanie wybrany najlepszy pomysł. ;3
Nie musi być Shizaya, cokolwiek, jeśli tylko będzie któraś z nas znała będzie good. x D
No, więc dziękuję i do zobaczenia!




5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Buahahaha *demoniczny śmiech* Po prostu was kocham. Najpierw recenzje opowiadania dam:
Nawet dobre, ale uważam, że poprzednie były lepsze. Może to zakończenie? To w końcu Izaya spał w sali gim. a Shizuo na dachu? No, ale i tak fajnie.
Jak czytałam jak Izaya krwawił i płakał to sama ryczałam ;(

Ciesze się, że dodałyście jak to robicie. Przeczytałam wszystko :D
A i z kuzyneczki proszę yaoistkę zrobić, ale za 2 latka bo się przestraszy jeszcze rzeczywiście (Mam siostre -9 lat i ostatnio się wystraszyła mojego rysunku chłopców trzymających sie za ręce xD)
Hmmm... naprawdę nie mam pojęcia o czym mogłybyście pisać... Przepraszam że tak powiem, ale mam wielką chrapkę na Zero i Kaname, pojęcia nie mam dlaczego. A dlaczego piszę to w takim komentarzu to już wogole :P.
A, i ja czekam jeszcze na wstawienie ''białego snu'' :)
Hmmm... I tak skoro za każdym razem stawiam komentarz to się zaczne podpisywać... hmmm... będę... Yuu :D (Zawsze mi się to podobało:D)

No to ja czekam na dalsze opowiadania :* Yuu

Anonimowy pisze...

Sory, że teraz dopiero to piszę ale po wyłączeniu kompa przypomniało mi się kilka rzeczy.
1. Poproszę o dokończenie tej historii ( co się stanie, czy Shizuo przeczyta list, jego reakcje itp.)
2. Czy jak jeszcze kiedyś będziecie pisać o Shizayi to mogłybyście z Izayi zrobić seme zamiast uke? (Czytać o tym jak Shizu-chn się rumieni- bezcenne ^^)
To chyba tyle, czkam na dalsze rozdziały i prace. Yuu

Raven pisze...

Hahahhahahahahaa, normalnie padłam ze śmiechu z waszej rozmowy xD... Co do rozdziału - serio, pomieszany, ale ... to Shizaya, jak na to nie patrzeć - jest fajne ;D A co do pomysłów... ehh, jak coś wymyślę to wyślę Karolince na gg :)

Buratti pisze...

@Yuu - Wybacz ;tuuli;. Na szczęście nic mu się nie stało, Iza-chan jest już bezpieczny!
Z kuzynką postaram się coś zrobić właśnie za jakieś dwa lata, także nie ma co się martwić x DDD.

Zero i Kaname? Nie oglądałam VK, więc notka powinna się pojawić do tygodnia, a przynajmniej mam taką nadzieję. Do tego tak, spróbujemy to dokończyć, chociaż brak pomysłów x D. W sumie, może być z tym listem x D". "Biały sen"... uch, to ciężki orzech jest, więc notka pewnie bd za ok. dwa ( góra trzy w co wątpię ) tygodnie. Z Izuo nie ma większego problemu... a przynajmniej tak mi się wydaje, może uda nam się to nawet połączyć z ZeroxKaname? Taa, jakaś wizja x D...

@Raven - To źle, że Shizaya? ;o
I pff x D.

Anonimowy pisze...

@Meards. - To dobrze, że jest bezpieczny, bo gdyby byłoby to cos gorszegoooo, to mój komputer wylądował by na ścianie xD
Ja także nie ma pojęcia o czym mogłybyście pisać...
Sczerze to ja też zabardzo nie oglądałam tego, tylko 2 czy 3 pierwsze odcinki, ale to dawno, chyba w poprzednie wakacje. Ale ... Po prostu jakoś tak :p.
W takim razie na ''Biały sen'' się poczeka, byleby była kontynuacja :)
Hihi, ciekawe jaka będzie reakcja kuzyneczki na yaoi :p Bo jak właśnie siostrzyczka przejrzała moje rysunki, to teraz za często się u mnie w pokoju nie pojawia ;D Ale to prędzej z shounen-ai, więc i tak uważam że przesadza ;D.

No to ja czekam, weny na Shizayę, ale także inne . Baj :*. Yuu