piątek, 10 sierpnia 2012

Powinieneś walczyć. [4]


Brunet spojrzał na Shizuo jak na największego idiotę na ziemi.
- Taa, z języczkiem, bez? Czy może już sobie to darujemy i przejdziemy do rzeczy?
-Jak sobie życzysz - Shizuo uśmiechnął sie drapieżnie. Może i będzie tego żałował, ale na chwilę obecną miał to po prostu gdzieś. W ostateczności brunet sam się o to prosi.
- Nagle zrobiłeś się miły, Shizu-chan?
-Nazwij to jak chcesz - wyszeptał, coraz bardziej podniecony. Co do jasnej cholery się z nim działo?! Od kiedy ta menda tak na niego działała? Owszem, prawdą było, że dotąd raczej nigdy nie mieli okazji być bliżej siebie niż na kilka metrów, oczywiście pomijając chwile, w których byli blisko zabicia drugiego, ale raczej te momenty nie były zbyt przyjemne.
Złożył kolejny pocałunek na ustach bruneta, po czym zaczął schodzić niżej. Dotykał wargami jego szyi, obojczyka, co jakiś czas liżąc jego odsłoniętą skórę. Z zadowoleniem stwierdził, że Izaya też coraz bardziej odczuwał skutki ich niecodziennej bliskości.
Powoli zsunął z jego ramion ramiączka sukienki.
Tak, dzisiaj należy tylko i wyłącznie do niego.
Brunet poczuł, jak przez całe jego ciało przechodzi delikatny dreszcz, a praca serca sama zaczyna przyśpieszać. Ciepły, delikatny oddech blondyna i prawie, że takie same usta.
Złapanie oddechu przychodziło z coraz to większym trudem. A z chwili, na chwilę przestawało go już obchodzić ile będzie to trwało. Jeden dzień? Jeden wieczór? Parę minut? A może to już koniec? Jego ciało naprawdę zaczynał go pragnąć, ale... ?
- Puszczaj mnie. – wysyczał mu prosto w twarz. Mimo wszystko to nadal był ten sam, nieobliczalny Shizuo. Prawda?
-Chyba śnisz - wymruczał tylko w odpowiedzi, powracając do przerwanego dzieła. Z satysfakcją stwierdził, że twarz Izayi pokrył rumieniec. Urocze.
Odwrócił go przodem do ściany, próbując rozwiązać uparty gorset. Cienie Celty jednak najwyraźniej nie zamierzały tak łatwo pozwolić na zdjęcie sukienki. No tak, trzeba będzie jej to wytknąć.
Zaklął pod nosem, rezygnując z pozbawienia bruneta stroju i po prostu znów odwrócił Izayę przodem do siebie.
- Mały problem Shizu-chan? Oczywiście bez skojarzeń.
Zignorował jego uszczypliwą uwagę i jakby nigdy nic przykucnął przed brunetem, żeby po chwili zsunąć z niego bieliznę.
Ponownie poczuł smak ust blondyna na swoich, jednak tym razem nie był bierny. Oddawał pocałunek z równą zawziętością co Shizuo. Nie bawił się w próbę uzyskania dominacji, ponieważ wiedział, że z Heiwajimą nie miał najmniejszych szans. Można powiedzieć, że po prostu chciał się z nim podroczyć.
Jęknął z zaskoczenia, kiedy poczuł w sobie palec blondyna. Zaraz po tym wziął głębszy oddech i przerywając następny pocałunek, podgryzł dolną wargę, tak żeby żaden niepożądany dźwięk nie opuścił jego gardła. Albo mu się wydawało, albo w pomieszczeniu robiło się coraz goręcej.
-Nie musisz się powstrzymywać - Shizuo uśmiechnął się lekko. - Jęcz sobie do woli. Chętnie posłucham.
Mówiąc to, do pierwszego dołożył drugi palec i zaczął poruszać nimi jeszcze bardziej intensywnie.
- Jakoś nie mam… ochoty. – odpowiedział po dłuższej chwili. Nieświadomie rozkraczając szerzej nogi.
Westchnął z niezadowoleniem, kiedy zdał sobie sprawę ze swojej pozycji, przez którą nie mógł praktycznie się ruszyć. Spojrzał jedynie na Shizuo, ale szybko odwrócił wzrok, zauważając, że ten również mu się przygląda.
Ta sytuacja była tak chora, że aż trudno, by mu się nie spodobała. Już chwilę wcześniej przestał myśleć o ucieczce czy czymś podobnym. Dla Orihary bardziej liczyły się doznania, a znając blondyna, wiedział, że ich nie powinno brakować. Miał jednak wątpliwości jakie będą skutki tego wszystkiego.
-W takim razie stawiam sobie za punkt honoru doprowadzić cię do stanu, w którym nie będziesz sie w stanie powstrzymać - oświadczył Shizuo, po czym oblizał dokładnie męskość bruneta. - Gotowy? - rzucił tylko, wyjmując z niego palce, czemu towarzyszył szybko stłumiony jęk niezadowolenia.
- A mogę zaprzeczyć? – zapytał, uśmiechając się ironicznie.
-Jeśli chcesz - wzruszył ramionami. - Ale nie sądzę, żeby to coś zmieniło.
Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły mu w gardle, razem z następnym jękiem. Jego palce odruchowo wplątały się we czuprynę Shizuo. Brunet ze zdziwieniem musiał stwierdzić, że chociaż farbowane, włosy blondyna były naprawdę miłe w dotyku. Westchnął głęboko.
Shizuo zaczął powoli oblizywać nabrzmiałą męskość czerwonookiego. Jego język, tak samo jak ciało, był ciepły i dziwnie delikatny, przez co doprowadzał nieprzyzwyczajonego do takiego dotyku Izayę niemal do szaleństwa.
Blondyn podniósł się z klęczek i ujął w dłonie twarz bruneta, po czym namiętnie wpił się w jego usta. To zdecydowanie był najprzyjemniejszy gest, jaki oddał Izayi do tej pory. Z cieniem żalu odrywali się od siebie tylko na krótką chwile, niezbędne do zaczerpnięcia powietrza, a i wtedy ich usta były połączone ze sobą cieniutką stróżką śliny.
Nawet nie zauważył, kiedy wsunął kolano między uda bruneta.
Cisze panująca w mieszkaniu przerywały tylko ich niespokojne oddechy.
-Odwróć się - wyszeptał Shizuo, odsuwając sie od Izayi.
Przez chwilę się zawahał.
Chciał widzieć. Może to dziwne, ale naprawdę chciał zobaczyć w oczach czy chociażby w samym wyrazie twarzy blondyna coś innego, coś czego jeszcze nie widział. Nawet jeśli przez to mógłby go pokochać. Właściwie to czy już go nie kocha? Jakie to właściwie uczucie i czy ono naprawdę istnieje, a jeśli to czy istnieje definicja miłości? Czy tacy ludzie jak oni w ogóle mogą i potrafią kochać? Dlaczego właściwie się nad tym zastanawia?
Powoli się odwrócił, przyciskając prawy profil twarz do ściany. Nie był pewien dlaczego, ale przez jego ciało przeszedł naprawdę niemiły dreszcz.
Shizuo sprawny ruchem rozpiął swoje spodnie, drugą ręką podnosząc rąbek sukienki, w którą ubrany był Izaya. Swoją drogą doszedł do wniosku, że gdyby trzy dni wcześniej ktoś powiedział mu, że znajdzie się w takiej sytuacji, niewątpliwie nie wyszedłby z tego żywy.
Z zaskoczeniem stwierdził, że przez ciało młodszego chłopaka przeszedł bliżej niezidentyfikowany dreszcz, jakby spowodowany... strachem? Nieważne. Teraz liczyło sie tylko zaspokojenie gromadzącego sie w nim podniecenia.
Nachylił się nad brunetem.
-Zaczynam - wyszeptał mu bezpośrednio do ucha, co ten przyjął ze szkarłatnym rumieńcem. Ponownie ocenił te reakcję jako cholernie uroczą. Nie miał pojęcia, że Izaya może wyglądać tak... niewinnie.
Zsunął swoje spodnie i bokserki, które natychmiast opadły na wysokość kolan.
-Wypnij się - polecił spokojnie.
-Wiesz, że to jest irytujące, prawda? – warknął, wypinając się delikatnie w stronę Shizuo.
Ta sytuacja robiła się coraz mniej chora, a coraz bardziej żenująca. Przez jego ciało przeszedł następny dziwny dreszcz, tym razem jednak nie mógł go zidentyfikować, a raczej nie miał czasu, ponieważ już po chwili poczuł na sobie dłonie blondyna.
-Domyślam się - zakpił tylko.
Zawahał się. Tak, poczuł wątpliwość. Czego właściwie chciał? Miał zamiar skrzywdzić Izayę? Obiekt swojej szczerej nienawiści i postać, która zapewne będzie prześladowała go w najgłębszych czeluściach piekieł? A może wręcz przeciwne, zamierzał zapewnić mu wręcz nieziemską przyjemność? Taką, której chłopak zapewne nigdy dotąd nie doświadczył? Przez moment jego serce ujęły sidła strachu. Niepewności, na samą myśl, że być może już wcześniej ktoś inny był bliżej Izayi niż Shizuo kiedykolwiek będzie po raz pierwszy.
Zacisnął zęby, błogosławiąc w duchu fakt, że Orihara nie widzi jego wzroku, z którego przebija przede wszystkim rozdzierająca nadzieja, że jego wątpliwości są bezpodstawne. Gdyby to zobaczył... jak by zareagował? Prawdopodobnie i tak postanowi się na nim zemścić za to, co się tutaj dzieje, więc będzie chciał wykorzystać każdy przejaw słabości.... a może nie? Może mogłoby być inaczej...
Przymknął powieki i wszedł w niego jednym zdecydowanym pchnięciem.
Izaya z trudem przełknął krzyk bólu, który uwiesił się jego gardła. Wcześniejsze przygotowanie wiele nie pomogło, właściwie to jedynie go podnieciło.
Chłopak powoli odwrócił wzrok, gdzie zauważył Shizuo. Uśmiechnął się pod nosem. Mimo wszystko to zobaczył.
Lekko rozczochrane blond włosy, brązowe, wręcz czekoladowe oczy, przysłonięte mgiełką podniecenia, usta ułożone w delikatnym uśmiechu, a cała uwaga skupiona na nim. Co z tego, że jedynie w pewien sposób? Co z tego, że to wszystko wywołane chęcią upokorzenia jego osoby? To wcale nie miało znaczenia.
Zobaczył Shizuo w tym innym, lepszym świetle, w którym chciałby go widzieć codziennie.
Tylko czy wtedy chłopak by mu się nie znudził?
Czy nie lepiej, że jest jak jest? Dwoje ludzi, połączeni nienawiścią.
W sumie nawet jeśli czerwonooki pokochałby blondyna czy ten mógłby odwzajemnić jego chore uczucia?
Dlaczego miał dziwne wrażenie, że wszystko jest przeciwko niemu? Shizuo zawsze go nienawidził, to nie może zmienić się ot tak sobie, po pierwszym lepszym stosunku, prawa? Przecież to nie mogłoby być takie łatwe. Chociaż chciałby. Naprawdę poczuł chęć by blondyn zaczął do niego czuć coś nowego. A może już po prostu bredzi? Za dużo emocji jak na jeden dzień?
Nagle poczuł jak Shizuo zaczyna się w nim poruszać, przerywając w ten sposób jego przemyślenia. Jęknął z niezadowoleniem. Tempo jakie nałożył blondyn było zdecydowanie za szybkie, a brunet nie zdążył się jeszcze przyzwyczaić.
- Shizu-chan… cholera, boli. – mruknął, ledwie łapiąc oddech.
Krople poty spływały po jego rozgrzanym ciele, jednak przez ból nie czuł ani ich, ani czerwonej strużki krwi, spływającej po jego nogach.
Nie był w stanie się powstrzymać. Może i powinien zaczekać choć chwilę dłużej, ale kiedy poczuł, jak ciasny jest Izaya, po prostu nie potrafił.
Pierwszemu pchnięciu towarzyszył jęk sprzeciwu, z każdym kolejnym było coraz gorzej, ale blondyn postanowił to zignorować.
Teraz liczyła się tylko jego przyjemność. Z resztą, przecież dotąd Orihara był jego wrogiem. Osobą, która w normalnej sytuacji byłaby już pewnie martwa. Nie powinien chyba przejmować się jego uczuciami.
Ale z drugiej strony... Aż wstyd przyznać, chyba zaczął czuć do Izayi, coś innego niż tylko czystą nienawiść. Uparcie jednak odpychał od siebie tę myśl. To przecież niemożliwe, żeby ludzie zmieniali się tak drastycznie ledwie po spędzonej wspólnie nocy. No, akurat w tym przypadku przedpołudnia.
Za chwilę będzie po wszystkim, a on sam wyśmieje siebie za okazanie tej słabości.
Jednak do tego czasu...
Całą siłą woli zmusił się do zaprzestania posuwistych ruchów.
Obaj z trudem chwytali powietrze, z tym, że na dodatek ciało Izayi drżało niekontrolowanie. Musi dać mu chwilę.
-Wy-wybacz - wydusił z siebie.
Łzy już chwilę wcześniej utrudniły widoczność brunetowi. Płacz był reakcją bezwarunkową, ale nie uśmiechało mu się nim chwalić. Chociaż blondyn zaprzestał ruchów, nadal czuł ten rozrywający ból w dolnych partiach ciała. Prawie tak, jak gdyby ktoś próbował rozerwać go na pół.
Westchnął ciężko, starając się rozluźnić i chociaż trochę ogarnąć. Wziął Shizuo na litość? Nie podobała mu się ta perspektywa, ale i tak postanowił skorzystać. Mimo wszystko wolał być w stanie użytku.
Ukradkiem przetarł oczy i w miarę uspokoił oddech. Jego łzy były ostatnią rzeczą jaką chciałby pokazać innemu osobnikowi. A nawet gdyby musiał, blondyn był pierwszą osobą na liście ów osób. Pierwszą od tyłu, oczywiście.
- Możesz już… kontynuować…
Wcale nie tak łatwo było mu zmusić się do przerwania czynności, ale skoro już to zrobił, nie mógł się wycofać. Tym bardziej, że ku własnemu zdumieniu zrozumiał, że było mu po prostu żal Izayi. "Zdumieniu"? Nie, "przerażeniu" lepiej określałoby jego stan.
Mimo wszystko czekał, aż Orihara da mu znak, że może znów zacząć się poruszać. A i wtedy zrobił to zdecydowanie wolniej, niż poprzednio, starając się zignorować fakt, że miał ogromną ochotę przyśpieszyć.
Tym razem było inaczej. Inaczej niż kiedy robił to z kobietami.
Wtedy powstrzymywał się, żeby ich nie skrzywdzić. Kiedy obejmował ich delikatne, niemalże kruche ciała, po prostu jakaś jego część obawiała się, że siła, która tak pociągała te kobiety, okaże się dla nich choć po części zgubna.
Teraz było inaczej.
Nie wiedział, co nim kierowało. Może także obawa przed skrzywdzeniem Izayi? Nie. To na pewno nie to. Przecież chciał go zabić. I nieraz był już tego bardzo, bardzo blisko.
Z drugiej strony chyba nie powinien porównywać tej sytuacji do wspomnianych kontaktów z płcią przeciwną?
Czerwonooki jękną cicho.
Zauważył, że ruchy blondyna nie były już tak ostre i chociaż nadal odczuwał tamten ból, towarzyszący każdemu, osobnemu pchnięciu, ten był o wiele mniejszy. Podniecenie jednak nie wzrastało. A w sumie czegoś jawnie mu brakowało.
Czy Shizuo obudził w nim masochistę?
Pokręcił zachęcając tyłkiem, mają nadzieję, że blondyn złapie aluzje.
Westchnął. Jak tak dalej pójdzie to naprawdę uda mu się zrobić z niego jakąś prywatną prostytutkę. Ale cóż, pomyśli o tym później. Na razie liczy się tylko przyjemność, prawda? Potem będzie czas na wszystko.
Shizuo nie czekał na więcej. Bez wnikania w sytuację odebrał ruchy Izayi jako jawną zachętę i przyśpieszył.
Z każdym ruchem zarówno on jak i brunet coraz bardziej zbliżali sie szczytu.
Poruszał się w nim tak, jak lubił najbardziej; mocno, szybko i głęboko, w gruncie rzeczy będąc zadowolonym z faktu, że Orihara, który w sumie uodpornił się już nieco na jego siłę podczas wiecznych pościgów i niejednego odebranego ciosu znakiem drogowym czy czym tam jeszcze, był zupełnym przeciwieństwem drobnych, wystraszonych kobiet, z którymi zazwyczaj nie był do końca spełniony.
Ale chyba nawet Izaya miał jakieś granice, gdzie przyjemność zmieniała się w ból, prawda? A może świadomie chciał je przekroczyć? Tez coś. Izaya w roli masochisty...? A może? Nawet całkiem możliwe...
Cisze panującą w pomieszczeniu co jakiś czas przerywały  jęki bruneta, momentami pomieszane z niemal natychmiast tłumionymi krzykami gdzieś, pomiędzy czystym szaleństwem, a cierpieniem.
Blondyn zacisnął zęby i wykonał kilka ostatnich pchnięć, by ostatecznie dojść wewnątrz Orihary.
Tak, to było coś zupełnie innego.
Izaya spuścił się prawie w tym samym momencie, kiedy poczuł w sobie ciepłą substancję. Dysząc ciężko, odwrócił się i opierając o ścianę, zjechał na podłogę, by usiąść i powoli dojść do siebie.
Zaraz obok niego pojawił się Shizuo, wbił się w jego usta po czym ubierając spodnie ruszył w stronę drzwi. Powiedział coś jeszcze, czego Izaya niestety niedosłyszał i zniknął za zamkniętymi drzwiami.
Zamyślił się, a raczej zastanawiał. Dlaczego przed oczami ciągle miał obraz brązowookiego?
Po dłuższej chwili, nie przejmując się całym bałaganem, ruszył w stronę łazienki. Przez chwilę siłował się z całym tym strojem, ale w końcu, poluzowany, pewnie dzięki Shizuo ustąpił. Wszedł pod prysznic i powoli zaczął zmywać z siebie ślady seksu, nadal myśląc o blondynie. Wychodząc ubrał się w normalne ubrania. Czarne, dresowe spodnie, bokserki i białą koszulę.
Zbliżając się do kuchni zauważył czyjąś sylwetkę, zapewne Shizuo.

***

Taak, ogólnie to razem z Lacie dziękujemy za komentarze i w ogóle. >///<
Jak na razie staram się ogarnąć wszystkie blogi, które zaniedbałam, więc przeczytanie np. bloga Tajjemniczej, do którego zbieram się już kilka dni pewnie jeszcze się przeciągnie. >.<
No cóż, do zobaczenia w następnej notce.

7 komentarzy:

Tyzyfone. pisze...

Jedyne słowo, jakie przychodzi mi w tej chwili do głowy to... PRZERAŻENIE... Na prawdę xD Weź ty się Karu lecz, czy coś. Mój mózg już i tak został przeżarty przez twoje "yaoiowcowe" cosie, a teraz jeszcze chcesz cały internet wrobić, tak?! No pięknie, naprawdę. Cóż... mimo wszystko BL i tak zawsze będzie moim ulubionym typem opowiadań i A&M, więc masz plusa xD

K pisze...

bo Yashima nie do końca utraciła pamięć... zobaczysz z kolejnym rozdziałem, np. w II (tym obecnym) widać, że znowu coś pamięta, czyli raczej tej pamięci do końca nie straciła ;)
Widzę, że u Ciebie NN, przeczytam w wolnym czasie ;p

K pisze...

oj, pomyliłam się x.x mam rozdziały do III, nie do II, ależ mnie już się w głowie poprzewracało XD

Unknown pisze...

Drrr! zaczęłam oglądać niedawno urzeknięta paringiem Shizaya, uwielbiam ich fanarty i staram się też nadrabiać fiki xD dlatego ciesze się, że stworzyłaś jeden z nich ^^
Chłopcy są świetni, i ogólnie naprawde fajnie czytało mi sie tego ficzka :D
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział XDDDD

Lloyd. pisze...

Ok powiem szczerze. Zaczynając czytać nie miałem pojęcia, że mi... no wiecie... xD noooo.... no. xDDD
Taak... podobało mi się xD Trochę za bardzo nawet xD Jprdl co ja robie ze swoim życiem? xD Ehh... w każdym razie, jakbyście były zainteresowane współpracą albo oceną osobnika przeciwnej płci to proponuję swoje usługi i w ogóle xD Jeśli będziecie, odpowiedzcie prosze w komentarzu poniżej, a ja podam wam moje gg... ;D Serio, nawet nie chodzi o pisanie, chociaż w tym też mam poniekąd doświadczenie, tylko o samo czytanie na gorąco... xD Albo korektę ;D Korektę kogoś, kto wie, jakie to uczucie... xD Serio wkurzają mnie laski, opisujące coś takiego na siłę. A w waszym stylu to właśnie jest,..,. naturalne. I tutaj was pochwalę. Moje drogie jeśli jednak potrzebujecie korektoro-recenzenta, jestem do usług ;D

Buratti pisze...

Co ty robisz ze swoim życiem? x D
Tutaj powinno być, co ja i Lacie robimy ze swoim życiem! x D
Nie no, ja jestem jak najbardziej za. x D
To znaczy, to zawsze jakoś inaczej kiedy osoba trzecia czyta te nasze wypociny, bo nam czasami szczerze się nie chce tego ogarniać ( odwalisz za nas czarną robotę x d )... Np. w tej notce ostatnio znalazłam trzy powtórzenia i jedno złe określenie, co na Boga dotąd zapomniałam zmienić. x D
Wgl. to dziękuję... i mam rozumieć, że to my sprowadziłyśmy cię na tę zuą drogę, tak? x D
Nie wiem czy się cieszyć, czy płakać. x D

Lloyd. pisze...

Czyli się zgadzacie? ;D
Super!
^^
Od razu ostrzegam, że nadużywam emotek i jestem (jak już) seke... xD Jeezu. Co ja pierdole? Uhh... moje gg: 44332190